W centrum miasta pojawili się oszuści, którzy okradają mieszkańców. Przed świętami dochodzi do kilku kradzieży dziennie.
Grasują głównie w galeriach handlowych, hipermarketach, tramwajach czy autobusach. Z kieszeni czy torebek giną portfele, telefony i laptopy.
- Przeżyłam szok. Przy kasie patrzę i nie mam pieniędzy. Miałam 400 zł w torebce. Nie wiem jak to się stało. - Okradli mnie w tramwaju. Chciałam sobie kupić coś do jedzenia, a okazało się, że nie mam portmonetki. - Rodzicom ukradli portfel. Wyrzucili go w bramie, a wszystko zabrali - opowiadają mieszkańcy.
Funkcjonariusze szukają złodziei - mówi Joanna Kowalska ze szczecińskiej policji.
- Te osoby nie działają w pojedynkę. Jeżeli nie ma wokół dużo ludzi, to same będąc w grupie kilkuosobowej tworzą taki sztuczny tłum. Okradana osoba nie czuje tego, że ręka jest wkładana do torebki czy że jest ona rozcinana - tłumaczy Kowalska.
Tylko od początku grudnia policja otrzymała kilkadziesiąt zgłoszeń o kieszonkowcach.
- Przeżyłam szok. Przy kasie patrzę i nie mam pieniędzy. Miałam 400 zł w torebce. Nie wiem jak to się stało. - Okradli mnie w tramwaju. Chciałam sobie kupić coś do jedzenia, a okazało się, że nie mam portmonetki. - Rodzicom ukradli portfel. Wyrzucili go w bramie, a wszystko zabrali - opowiadają mieszkańcy.
Funkcjonariusze szukają złodziei - mówi Joanna Kowalska ze szczecińskiej policji.
- Te osoby nie działają w pojedynkę. Jeżeli nie ma wokół dużo ludzi, to same będąc w grupie kilkuosobowej tworzą taki sztuczny tłum. Okradana osoba nie czuje tego, że ręka jest wkładana do torebki czy że jest ona rozcinana - tłumaczy Kowalska.
Tylko od początku grudnia policja otrzymała kilkadziesiąt zgłoszeń o kieszonkowcach.