Grzegorz Węgrzyn nie opłynie samotnie globu, żeglarz z Gryfina przerwał swój rejs dookoła świata po tym, jak w jego jednostce złamał się ster. Polak jest już na pokładzie statku, który popłynął mu z pomocą.
Ze względu na zniszczony ster w kierunku żeglarza skierowany został statek towarowy. Polak początkowo nie chciał wejść na jego pokład, dlatego ponownie wysłano do niego samolot z radiem, przez który tłumacz przekonał go do ewakuacji.
Przedstawiciel nowozelandzkiego centrum koordynacji ratowniczej mówił tamtejszym mediom, że Grzegorz Węgrzyn nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. Żeglarz z Gryfina jest już na pokładzie statku "Key Opus", na pokładzie którego 4 maja powinien dopłynąć do Chile. Jego jacht otrzymał status wraku i pozostaje na wodach Pacyfiku.
Swój rejs dookoła świata Grzegorz Węgrzyn rozpoczął w czerwcu 2015 roku w Szczecinie. Miał on trwać mniej niż 300 dni. Na trasie pojawiło się jednak sporo problemów, w minionym roku przez trzy miesiące z żeglarzem nie było kontaktu. Wtedy odnalazł się w Australii. 18 marca wypłynął w dalszą podróż z Nowej Zelandii.