Prawie sto razy interweniować musiały służby medyczne w trakcie finału tegorocznych regat The Tall Ships Races.
Połowa z tych interwencji zakończona została przymusowym pobytem w szpitalu - mówi koordynator medyczny Paweł Cierlecki. Dodaje, że w porównaniu do poprzednich finałów regat, które odbywały się w Szczecinie, ratownicy medyczni z pogotowia notowali dużo mniej wypadków i zachorowań.
- Najczęściej to były drobne urazy, skręcenia, zwichnięcia. Na drugim miejscu to były nadużycia alkoholu. Najpoważniejszym przypadkiem był pacjent ze złamanymi nogami, z urazem kręgosłupa, który gdzieś się poślizgnął i spadł z wysokości trzech metrów - powiedział Cierlecki.
W zabezpieczeniu medycznym tegorocznych regat brało udział około 60 osób. Byli to zarówno ratownicy karetek pogotowia, jak i wolontariusze kilkunastu patroli pieszych.
- Najczęściej to były drobne urazy, skręcenia, zwichnięcia. Na drugim miejscu to były nadużycia alkoholu. Najpoważniejszym przypadkiem był pacjent ze złamanymi nogami, z urazem kręgosłupa, który gdzieś się poślizgnął i spadł z wysokości trzech metrów - powiedział Cierlecki.
W zabezpieczeniu medycznym tegorocznych regat brało udział około 60 osób. Byli to zarówno ratownicy karetek pogotowia, jak i wolontariusze kilkunastu patroli pieszych.