To najgorszy od lat rok w pszczelarstwie - alarmują zachodniopomorscy hodowcy. To efekt niesprzyjających warunków atmosferycznych. Niskie temperatury wiosną i latem sprawiły, że wielu hodowców straciło nawet połowę swoich pszczół, a na pomoc finansową z ministerstwa liczyć nie mogą.
- Takie 300 złotych byłoby przydatne dla nas, dla inwestycji, dla rozwijania się "na pasiece", a niejednokrotnie, by przeżyć z roku na rok - mówił Przemysław Maciąg, prezes powiatowego związku pszczelarskiego w Pyrzycach.
Pszczelarze chcą też, by ministerstwo określiło status pszczelarza, bo jak mówi Olgierd Kustosz - prezes wojewódzkiego związku pszczelarzy - są traktowani gorzej od rolników.
- Nie mogliśmy - jak rolnicy - korzystać z mechanizmów wspólnej polityki rolnej. Chcemy być poważnie potraktowani, a traktuje się nas marginalnie - oceniał Olgierd Kustosz.
Potrzebne są też przepisy, które będą regulowały, jakimi środkami rolnicy opryskują swoje pola. Niektóre z nich niszczą nie tylko chwasty, ale też pszczoły.
- Rolnicy używają wielu środków ochrony roślin, często zdarza się, że stosują je nieprawidłowo i wynikają z tego zatrucia rodzin pszczelich - dodał dr inż. Jerzy Samborski z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie.
W Zachodniopomorskiem jest 2 tys. pszczelarzy, większość z nich ma kilkadziesiąt uli.
- Takie 300 złotych byłoby przydatne dla nas, dla inwestycji, dla rozwijania się "na pasiece", a niejednokrotnie, by przeżyć z roku na rok - mówił Przemysław Maciąg, prezes powiatowego związku pszczelarskiego w Pyrzycach.
- Nie mogliśmy - jak rolnicy - korzystać z mechanizmów wspólnej polityki rolnej. Chcemy być poważnie potraktowani, a traktuje się nas marginalnie - oceniał Olgierd Kustosz.