Zamiast oszukiwać "na wnuczka", teraz naciągają "na policjanta", kradną "na śpiocha" albo przez drzwi i okna skanują kluczyki samochodowe - to nowe metody oszustów. Mówił o tym w poniedziałek komendant miejski szczecińskiej policji, który przedstawił radnym coroczne sprawozdanie z pracy służby za ubiegły rok.
Jak mówił komendant Piotr Makuch, poważnym problemem są "dopalacze", rynek jest zbyt dochodowy. - Reakcja jest straszna. Kontakt jest bardzo utrudniony, jest bardzo duża agresja - przyznawał Makuch.
Wyjaśniał też, że oszuści w Szczecinie naciągają teraz nie "na wnuczka", a "na policjanta". - Trzy tygodnie temu mieliśmy przypadek kobiety, od której oszuści wyłudzili 124 tysiące złotych - wymieniał komendant.
Ze sprawozdania wynika, że zmalała liczba bójek w mieście. Dochodzi do nich głównie w weekend, przed lokalami. - Są dwa miejsca w Szczecinie, gdzie najczęściej dochodzi do tego typu zdarzeń: jeden lokal mieści się na Niepodległości, drugi na Jagiellońskiej - mówił Piotr Makuch.
W ubiegłym roku w Szczecinie było więcej wypadków drogowych. Główne przyczyny to: prędkość, rozmowy przez telefon i ogólna nieuwaga. - Ostatnio jechałem do urzędu miejskiego i widziałem kobietę, która prowadziła auto i malowała się w czasie jazdy - podawał przykład komendant.
Jak podkreślał Piotr Makuch, "ogromny", pozytywny wpływ na wykrywanie przestępstw ma zainstalowanie w mieście monitoringu.