Akcja straży miejskiej oraz łowczego zakończyła się happy endem. Zaczęło się jednak od informacji od spacerującej kobiety.

- Okazało się, że na dnie studzienki wśród śmieci i gałęzi leży małe zwierzę, był to warchlak. Poinformowała o tym dyżurnego Straży miejskiej, po kilkunastu minutach strażnicy byli już na miejscu - relacjonowała Joanna Wojtach, rzecznik prasowy Straży Miejskiej.

Strażnicy wezwali łowczego. Na szczęście nie wyciągali zwierzęcia na własną rękę.

- Takich interwencji mieliśmy już kilkanaście w ciągu okresu działania łowczego w Szczecinie. Przetrzymamy tego malucha, widać jak się szarpie, jest dziki, nieoswojony, zmieszamy go, żeby przesiąkł zapachem innej watahy i wtedy go wypuścimy - mówił Ryszard Czaraszkiewicz, łowczy miejski.

Warchlak wróci w piątek lub sobotę na łono natury i dołączy do nowego stada.