Chodzące po ulicy szczury, które nie boją się ani ludzi, ani samochodów. Tak, według relacji świadków, wygląda codzienność na szczecińskim Podzamczu.
Problem jest widoczny gołym okiem, zwłaszcza w pobliżu śmietnika na rogu ulic Kłodnej i Panieńskiej. Teren wokół jest dosłownie podziurawiony przez szczurze nory.
Widać to z okien pobliskiego przedszkola - mówi jedna z pracownic - pani Agnieszka.
- Na przeciwko okna mamy stołówkę, więc szczury są wszechobecne - opowiada pani Agnieszka.
Pani Iwona pracuje kilkadziesiąt metrów dalej, gdzie sytuacja wcale nie jest lepsza.
- Potrafią całymi stadami wybiegać z tych krzaków, normalnie chodzą sobie po ulicach i po tych śmietnikach chodzą. Panie, które przychodzą sprzątać boją się śmieci wyrzucać, bo niestety te szczury jednak wyskakują - mówi pani Iwona.
Deratyzacja miasta jest przeprowadzana w ciągu roku dwukrotnie - w kwietniu i we wrześniu.
"To za mało'' - jak mówi działacz społeczny - Przemysław Słowik. Dlatego uruchomił zbiórkę - na deratyzację i chce uzbierać niezbędną kwotę w internecie. Potrzebne jest 1000 zł.
- Deratyzacja będzie się odbywać poprzez zainstalowanie zamkniętych pułapek, takich do których tylko szczur ma dostęp. Tych pułapek będzie około 40 na całej ulicy Panieńskiej, Kłodnej, Środowej i na części Podzamcza - informuje Przemysław Słowik.
W ciągu 48 godzin internauci wpłacili połowę potrzebnej kwoty.
Zapytaliśmy też miasto - czy planuje jakieś dodatkowe działania, żeby poradzić sobie z plagą gryzoni. Czekamy na odpowiedź.
Widać to z okien pobliskiego przedszkola - mówi jedna z pracownic - pani Agnieszka.
- Na przeciwko okna mamy stołówkę, więc szczury są wszechobecne - opowiada pani Agnieszka.
Pani Iwona pracuje kilkadziesiąt metrów dalej, gdzie sytuacja wcale nie jest lepsza.
- Potrafią całymi stadami wybiegać z tych krzaków, normalnie chodzą sobie po ulicach i po tych śmietnikach chodzą. Panie, które przychodzą sprzątać boją się śmieci wyrzucać, bo niestety te szczury jednak wyskakują - mówi pani Iwona.
Deratyzacja miasta jest przeprowadzana w ciągu roku dwukrotnie - w kwietniu i we wrześniu.
"To za mało'' - jak mówi działacz społeczny - Przemysław Słowik. Dlatego uruchomił zbiórkę - na deratyzację i chce uzbierać niezbędną kwotę w internecie. Potrzebne jest 1000 zł.
- Deratyzacja będzie się odbywać poprzez zainstalowanie zamkniętych pułapek, takich do których tylko szczur ma dostęp. Tych pułapek będzie około 40 na całej ulicy Panieńskiej, Kłodnej, Środowej i na części Podzamcza - informuje Przemysław Słowik.
W ciągu 48 godzin internauci wpłacili połowę potrzebnej kwoty.
Zapytaliśmy też miasto - czy planuje jakieś dodatkowe działania, żeby poradzić sobie z plagą gryzoni. Czekamy na odpowiedź.
- Potrafią całymi stadami wybiegać z tych krzaków, normalnie chodzą sobie po ulicach i po tych śmietnikach chodzą. Panie, które przychodzą sprzątać boją się śmieci wyrzucać, bo niestety te szczury jednak wyskakują - powiedziała pani Iwona.