Aż 38 fok zginęło w tym roku na polskim wybrzeżu. To dwa razy więcej niż w całym ubiegłym roku. Na ten temat rozmawiali goście magazynu "Radio Szczecin na Wieczór".
- Zaczęły użytkować tzw. "gotową stołówkę" znajdującą się w sieciach rybackich. A ponieważ sieci są teraz bardzo wytrzymałe, to foki, które się w nie zaplączą, nie mają szans, żeby same się uwolnić - mówił Jasicki.
Beata Więcaszek z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie podkreślała, że rybacy i foki mogą żyć ze sobą w zgodzie. - Możliwa jest koegzystencja tych, którzy parają się rybołówstwem oraz fok, które żyją u naszych wybrzeży. Prawdą jest, że w Bałtyku jest sporo fok, bo około 30 tysięcy, jednak większość z nich żyje w rejonie północnego Bałtyku. U naszych brzegów nie jest ich tak bardzo dużo - wyjaśniała Więcaszek.
Jakiś czas temu pojawiły się podejrzenia, że to rybacy mogą zabijać foki, bo zwierzęta te pustoszą im łowiska. Za informacje w tej sprawie organizacje ekologiczne wyznaczyły wysoką nagrodę. Wśród fok, które morze wyrzuciło na brzeg są osobniki bardzo młode, które prawdopodobnie zaplątały się w sieci lub nie poradziły sobie z silnymi prądami morskimi. Są też jednak przypadki, którymi zajmuje się policja i prokuratura, bo zwierzęta miały obrażenia.