Mieszkańcy mówią, że to pierwszy poważny wypadek, ale nie pierwszy wyścig. - Szaleją jak przychodzi weekend. Często widać takie zabawy - relacjonują stargardzianie. - To jest głupie i nieprzemyślane. Jeśli policja wszystko wiedziała i nic nie zdziałała to dla mnie to jest dziwne - dodaje inny z mieszkańców.

Organizatorzy wyścigu zapowiadali wydarzenie na Facebooku, a funkcjonariusze pojawili się na miejscu startu, ale po kilkunastu minutach zostali oddelegowani do innych działań. Biuro prasowe Komendy Wojewódzkiej Policji na razie milczy. Poinformowano nas w komunikacie, że "jeżeli chodzi o działania policji, są one wyjaśnianie. Obecnie jest za wcześniej, żeby odnieść się do tej kwestii".

Dawid Stryjewski z grupy motoryzacyjnej Race Wars uważa, że nie tylko kierowca, ale także pomysłodawcy wyścigu wykazali się nieodpowiedzialnością.

- Jak ktoś ma prawo jazdy od kilku tygodni to nie może nazywać się dobrym kierowcą. Poza tym auto było nieprzygotowane do driftu. Aby je dostosować potrzeba wielu zmian, począwszy od zmian w zawieszeniu. Kolejna sprawa: wydarzenie odbyło się w publicznym miejscu, byli zaproszeni ludzie, ale nie było zabezpieczenia obiektu - mówi Stryjewski.

18-letni kierowca po wypadku trafił do izby zatrzymań. W poniedziałek usłyszał prokuratorskie zarzuty.