Prokurator Monika Cruz domagała się więcej - 15 lat za kratami.

- Oskarżona finalnie przyznała się do ugodzenia nożem pokrzywdzonego. Kwestią wątpliwą jest linia obrony przyjęta przez oskarżoną, która wskazywała, iż zrobiła to w obronie koniecznej - mówiła Cruz.

Ofiara przeżyła, a obrońca Józef Szenklewski przekonywał, że Anna D. nie chciała zabić partnera. Konkubent miał przepijać pieniądze, które kobieta zarabiała w Niemczech opiekując się starszymi ludźmi - w końcu nie wytrzymała i doszło do dramatu.

- Atmosfera narastała. Emocje zaczęły się gromadzić. W końcu oskarżona nie wytrzymała i skończyło się tak, jak się skończyło - mówił Szenklewski.

Ostatecznie sędzia Józef Grocholski zmienił kwalifikację czynu z usiłowania zabójstwa na spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poszkodowanego.

- Nie była świadoma i nie miała takiego zamiaru, nawet ewentualnego, że te ciosy mogą spowodować sytuację zagrożenia życia pokrzywdzonego. W związku z tym nie można wykazać tu elementu winy umyślnej, nawet w zamiarze ewentualnym po stronie oskarżonej - powiedział Grocholski.

Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura nie wyklucza apelacji.