Radio SzczecinRadio Szczecin » Region
Autopromocja
Zobacz
Reklama
Zobacz
Reklama
Zobacz

Danuta Szyksznian-Ossowska. Fot. Łukasz Szełemej [Radio Szczecin/Archiwum]
Danuta Szyksznian-Ossowska. Fot. Łukasz Szełemej [Radio Szczecin/Archiwum]
Mikołaj nie przynosił smartfonów ani komputerów, ale Wigilia na Wileńszczyźnie była przepiękna - wspomina w Radiu Szczecin Danuta Szyksznian-Ossowska ps. Sarenka - łączniczka Okręgu Wileńskiego Armii Krajowej.
Podczas wieczoru wigilijnego w rodzinnym domu pani Danuty zawsze musiało być 12 potraw, w tym tradycyjna kutia.

- Zawsze były dwie zupy do wyboru, barszcz z uszkami i grzybowa. Musiała być też kutia. To jest taka pyszna wieleńska potrawa z maku. Bardzo dużo bakalii, ja tym się zajadałam. U mnie nikt nie chce jeść. Ja kilka razy zrobiłam na Wigilię, to musiałam sama jeść. Dla mnie to było cudo - mówi Szyksznian-Ossowska.

Jak wspomina, że podczas wieczoru wigilijnego i świąt Wilno było rozśpiewane kolędami.

- Tatuś zawsze wynajmował sanie, bo u nas nie było tramwajów i woził nas po Wilnie. Piękny śnieg padał, tyle go było. I co charakterystyczne, jechało się ulicą i słychać było kolędy, wszędzie przez okna się je słyszało. A dzisiaj można przejść kilka miast i się ich nie usłyszy - wspomina Szyksznian-Ossowska.

Danuta Szyksznian-Ossowska zaraz po urodzeniu zamieszkała w Wilnie. Ojciec był oficerem wojskowym. W 1939 roku jako 14-letnia dziewczyna została łączniczką i funkcję tę pełniła aż do 1944 roku, kiedy została aresztowana przez NKGB.
Podczas wieczoru wigilijnego w rodzinnym domu pani Danusi zawsze musiało być 12 potraw, w tym tradycyjna kutia.
Jak wspomina, że podczas wieczoru wigilijnego i świąt Wilno było rozśpiewane kolędami.

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

Reklama
Zobacz
Autopromocja
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty