Gdy mnie bili w pięty, zaciskałam zęby i mdlałam z bólu - tak wyglądała Wigilia Danuty Szyksznian-Ossowskiej, łączniczki AK Okręgu Wileńskiego. Została zatrzymana wraz z ojcem w Boże Narodzenia 1944 roku przez NKGB a później NKWD.
Od wielu lat pani major mieszka w Szczecinie, ale wspomnienia zimnej wileńskiej Wigilii nie pozwalają o sobie zapomnieć.
- Z tatusiem zostaliśmy zabrani. Przeprowadzili nas przez całe miasto do więzienia, które było przy Niemcach taką kaźnią. NKWD sobie tam zrobiło siedzibę, tam się torturowało ludzi - opowiada Szyksznian-Ossowska.
To była najsmutniejsza Wigilia w życiu pani Danuty Szyksznian-Ossowskiej.
- W samą Wigilię, kiedy zrobiło się ciemno, jeden z przyprowadzonych panów w wieku mojego tatusia, wyciągnął opłatek. Podchodził do nas i łamaliśmy się w ciszy tylko patrząc sobie w oczy. W pewnej chwili usłyszeliśmy straszne krzyki. Ten pan podszedł do mnie i powiedział: słuchaj dziecko, słyszysz, to zdzierają skórę z mojego syna - opowiada Szyksznian-Ossowska.
Jako 19-letnia dziewczyna była bita po twarzy, pałką po plecach i piętach.
- Byłam bita w pięty, to też jest strasznie bolesne. To tak się zdawało, że pęknie głowa. Ale wiedziałam, że mój tatuś siedzi w pokoju za ścianą, więc nie chciałam by przeżywał jak ten pan. Pomyślałam, że nie wytrzyma, coś tam opowie i wezmą jego na tortury. Zaciskałam więc zęby i tylko mdlałam - opowiada.
Danuta Szyksznian-Ossowska nie wydała nikogo podczas śledztwa. Sowieci skazali ją zaocznie na 10 lat łagrów. Po powrocie do Polski, aż do upadku komuny, była nękana przez władze.
- Z tatusiem zostaliśmy zabrani. Przeprowadzili nas przez całe miasto do więzienia, które było przy Niemcach taką kaźnią. NKWD sobie tam zrobiło siedzibę, tam się torturowało ludzi - opowiada Szyksznian-Ossowska.
To była najsmutniejsza Wigilia w życiu pani Danuty Szyksznian-Ossowskiej.
- W samą Wigilię, kiedy zrobiło się ciemno, jeden z przyprowadzonych panów w wieku mojego tatusia, wyciągnął opłatek. Podchodził do nas i łamaliśmy się w ciszy tylko patrząc sobie w oczy. W pewnej chwili usłyszeliśmy straszne krzyki. Ten pan podszedł do mnie i powiedział: słuchaj dziecko, słyszysz, to zdzierają skórę z mojego syna - opowiada Szyksznian-Ossowska.
Jako 19-letnia dziewczyna była bita po twarzy, pałką po plecach i piętach.
- Byłam bita w pięty, to też jest strasznie bolesne. To tak się zdawało, że pęknie głowa. Ale wiedziałam, że mój tatuś siedzi w pokoju za ścianą, więc nie chciałam by przeżywał jak ten pan. Pomyślałam, że nie wytrzyma, coś tam opowie i wezmą jego na tortury. Zaciskałam więc zęby i tylko mdlałam - opowiada.
Danuta Szyksznian-Ossowska nie wydała nikogo podczas śledztwa. Sowieci skazali ją zaocznie na 10 lat łagrów. Po powrocie do Polski, aż do upadku komuny, była nękana przez władze.