Musiałem coś z tym fantem zrobić - mówił w sądzie Tomasz L. oskarżony o połamanie krzyża ku czci ofiar stanu wojennego, który stał na placu Grunwaldzkim. Proces w tej sprawie rozpoczął się w poniedziałek przed Sądem Rejonowym w Szczecinie
- Zgodnie z konstytucją przestrzeń publiczna ma charakter świecki. Plac Grunwaldzki nie jest miejscem kultu religijnego - mówił Tomasz L.
Podczas zeznań wyjaśniał, że interweniował w sprawie krzyża w Urzędzie Miejskim, aby go usunąć. Nie przyniosło to efektu, więc postanowił sam „coś z tym fantem zrobić”.
W nocy z 17 na 18 stycznia 2016 roku, gdy wracał do domu, po kilku piwach, zdjął krzyż. W sądzie twierdził, że krzyż sam mu się połamał w rękach, bo był spróchniały. Innego zdanie jest jednak prokuratura.
Oskarżycielem posiłkowym w tej sprawie jest Mieczysław Jurek, przewodniczący NSZZ „S” Pomorza Zachodniego. - Przykre jest, że coś takiego wydarzyło się w Szczecinie, że nie szanuje się między innymi moich uczuć religijnych. Wiele lat krzyż stał i nikomu nie przeszkadzał - opowiadał Mieczysław Jurek.
Krzyż, przy tablicy upamiętniającej ofiary stanu wojennego, został ustawiony w 2007 roku przez działaczy związku „Kontra”. Jak twierdzi Henryk Michałowski z "Kontry" na jego pozostawienie przy tablicy wyraził zgodę prezydent miasta Piotr Krzystek.
Kolejny termin rozprawy przeciwko Tomaszowi L. wyznaczony został na kwiecień.
Dodaj komentarz 3 komentarze
A pan Jurek swoją wypowiedzią udowodnił, że sam nie szanuje uczuć religijnych innych ludzi. Dla niego ważne są tylko takie, które on wyznaje...
Cmentarz miejscem publicznym.
Przyjmując tok myślenia Tomaszai L. i jego obrońców ... nie tylko z urzędu. to na cmentarzu mógłby sobie ... poprzewracać.
Niech mi ktoś wytłumaczy po co w takiej sytuacji kolejna rozprawa? Przyznał się do winy to powinien otrzymać od razu karę i koniec. Po co to ciągnąć za nasze pieniądze?