Szef Pentagonu Patrick Shanahan oświadczył, że Stany Zjednoczone nie chcą wojny z Iranem. Podczas przesłuchań w Kongresie polityk przekonywał, że działania administracji prezydenta zapobiegły atakowi na wojska amerykańskie.
Pełniący obowiązki sekretarza obrony Patrick Shanahan powiedział, że rząd USA miał wiarygodne informacje wywiadowcze o planowanym przez Iran ataku na amerykańskie siły na Bliskim Wschodzie. Mówił, że wysłanie w rejon Zatoki Perskiej grupy uderzeniowej lotniskowca Abraham Lincoln i bombowców B-52 było konieczne.
- Dzięki przemieszczeniu naszych sił zapobiegliśmy atakowi na amerykańskie siły zbrojne - mówił szef Pentagonu. Dodał, że w tej chwili priorytetem jest uniknięcie scenariusza, w którym błędna ocena sytuacji może skłonić Iran do ataku.
- Nie chcemy eskalacji. Tu chodzi o odstraszanie, a nie o wojnę. Nie szykujemy się na wojnę - podkreślił pełniący obowiązki sekretarza obrony USA.
Po spotkaniach z Patrickiem Shanahanem i sekretarzem stanu Mikiem Pompeo politycy partii republikańskiej ocenili wzmocnienie amerykańskiej obecności wojskowej w Zatoce Perskiej jako uzasadnione. Demokraci nie byli jednak przekonani i wyrażali wątpliwości co do strategii prezydenta Trumpa i jego współpracowników.
- Dzięki przemieszczeniu naszych sił zapobiegliśmy atakowi na amerykańskie siły zbrojne - mówił szef Pentagonu. Dodał, że w tej chwili priorytetem jest uniknięcie scenariusza, w którym błędna ocena sytuacji może skłonić Iran do ataku.
- Nie chcemy eskalacji. Tu chodzi o odstraszanie, a nie o wojnę. Nie szykujemy się na wojnę - podkreślił pełniący obowiązki sekretarza obrony USA.
Po spotkaniach z Patrickiem Shanahanem i sekretarzem stanu Mikiem Pompeo politycy partii republikańskiej ocenili wzmocnienie amerykańskiej obecności wojskowej w Zatoce Perskiej jako uzasadnione. Demokraci nie byli jednak przekonani i wyrażali wątpliwości co do strategii prezydenta Trumpa i jego współpracowników.