Stocznia miała wesprzeć klub tylko i wyłącznie kwotą 100 tysięcy złotych - mówiła podczas spotkania z dziennikarzami pełniąca obowiązki prezesa Stoczni Szczecińskiej Małgorzata Jacyna-Witt.
Przedstawiciele klubu z prezesem Jakubem Markiewiczem na czele w swoim oświadczeniu domagają się od Stoczni Szczecińskiej prawie 10 milionów złotych, co jak czytamy w komunikacie zespołu ma stanowić zaledwie część roszczeń wobec spółki.
Stanowisko Stoczni Szczecińskiej jest jednak zupełnie inne. Pełniąca obowiązki prezesa spółki Małgorzata Jacyna-Witt podkreślała, że według umowy klub miał dostać 100 tysięcy złotych i taką kwotę otrzymał.
- Nie dopuścimy, aby dobre imię Stoczni Szczecińskiej było w ten sposób psute. Jesteśmy transparentni, konsekwentni. Nie prowadzimy polityki szeptanej i nigdy nie będziemy tego robić. To już nie te czasy, kiedy ustalało się między sobą szeptane przy stoliku kwoty. Dawało się w ramach jakiś bliżej nieznanych umów. Mamy jedną umowę i ona została zrealizowana. Koniec, kropka - powiedziała Jacyna-Witt.
Obok umowy sponsorskiej był również aneks - potwierdziła Małgorzata Jacyna-Witt. Wcześniej pisał o nim w wydanym oświadczeniu nieistniejący już klub siatkarski. Radna sejmiku tłumaczyła, że żaden punkt umowy nie stanowi o kwocie innej, niż 100 tysięcy złotych i dokładnie taka kwota została drużynie przekazana.
- W aneksie nie ma ani jednego słowa o dodatkowym finansowaniu. Dotyczy wzajemnych relacji pomiędzy Stocznią Szczecińską a klubem sportowym. I tyle. Jest tylko i wyłącznie jedna kwota zabezpieczona w umowie i to jest 100 tysięcy złotych, które zostały przekazane klubowi stoczniowemu. Nie ma żadnych innych zobowiązań ze strony Stoczni Szczecińskiej - mówiła Jacyna-Witt.
- W aneksie nie ma ani jednego słowa o dodatkowym finansowaniu. Dotyczy wzajemnych relacji pomiędzy Stocznią Szczecińską a klubem sportowym. I tyle. Jest tylko i wyłącznie jedna kwota zabezpieczona w umowie i to jest 100 tysięcy złotych, które zostały przekazane klubowi stoczniowemu. Nie ma żadnych innych zobowiązań ze strony Stoczni Szczecińskiej - mówiła Jacyna-Witt.
Umowa sponsorska jest obarczona karą dla podmiotu, który ujawni jej treść. Teraz przedstawiciele Stoczni Szczecińskiej będą domagali się zwrotu pieniędzy, które przekazali na funkcjonowanie klubu.
Klub siatkarski Stocznia Szczecin ściągnął latem zeszłego roku kilka gwiazd, w tym między innymi Bartosza Kurka czy Mateja Kazijskiego. Później okazało się jednak, że brakuje pieniędzy na wypłacanie ich pensji, przez co drużyna musiała wycofać się z rozgrywek Plus Ligi.
Próbowaliśmy skontaktować się z prezesem Jakubem Markiewiczem, jednak do tej pory nie odbiera telefonu.
Dodaj komentarz 7 komentarzy
A kłamczuszka znowu zaczyna ;-) Prezesa Gryfii zatrzymali to może teraz zostanie tam p.o Prezesa. Pieniążki się zgadzają.
Jeżeli umowa opiewała na 100.000 zł i taka kwota została klubowi wypłacona, to na jakiej podstawie pojawiły się roszczenia 10 milionów zł.?
kasa się zgadza , prezesi-ki z PO zainwestowali w działki budowlane itp i kasa uciekła ze Stoczni i PZM.... super. grrrrrr
czy każdego można kupić??? jak widać na załączonym obrazku
bronić dobrego imienia stoczni dziś to jak bronić dobrego imienia milicji ...
niestety nie ma czego już bronić
Dobre imię stoczni to już dawno zepsuliście !
no tak zgadzam się Z. PO do wIdzenia zepsuliśta dobro narodowe już dawno ;/
Ja rozumiem, że Kurek nie jest stąd i nie wie co to MJW i jaką ma "renomę", ale przecież zabawa w ten nowy klub od początku była podejrzana. A on jak dziecko. Niech zje Monte, bo nie jest sobą gdy jest głodny.