Radio SzczecinRadio Szczecin » Region
Autopromocja
Zobacz
Reklama
Zobacz

Pierwszy raz w historii placówki przeszczepiono keratynocyty, czyli podstawowe komórki naskórka. Fot. Łukasz Szełemej [Radio Szczecin]
Pierwszy raz w historii placówki przeszczepiono keratynocyty, czyli podstawowe komórki naskórka. Fot. Łukasz Szełemej [Radio Szczecin]
Miał poparzone 70 procent powierzchni ciała, po trzech miesiącach wychodzi ze szpitala. 9-letni Alan Rekowski z Rytla leczył się w Centrum leczenia Oparzeń szpitala Zdroje w Szczecinie.
Miał poparzoną twarz, szyję i większość tułowia. Przez 3 miesiące lekarze walczyli o jego życie i zdrowie.

Pierwszy raz w historii placówki przeszczepiono keratynocyty, czyli podstawowe komórki naskórka. Do tej pory robił to tylko ośrodek w Krakowie. Było to możliwe dzięki współpracy z ośrodkiem hodowli komórek z Krakowa.

- U ekstremalnie oparzonych pacjentów pobiera się kilkucentymetrowy fragment skóry, który szybko musi być dostarczony do ośrodka, który zajmuje się namnażaniem komórek. Cały cykl namnażania trwa ok. dwóch-trzech tygodni. W tym czasie przede wszystkim musimy pacjenta utrzymać przy życiu i wytworzyć pole do przeszczepu - mówi Ireneusz Pudło, lekarz kierujący Centrum Leczenia Oparzeń.

W sumie Alan przeszedł osiem operacji. Jego mama, Agnieszka Rekowska nie kryła wzruszenia.

- Zdajemy sobie sprawę, że droga do powrotu do zdrowia naszego dziecka będzie długa, ale wiemy, że wspólnie damy radę, musimy dać radę. Cieszymy, że nasz syn żyje, jest to dla nas najważniejsze, za co lekarzom serdecznie dziękujemy - mówiła.

Alan szpital opuści w piątek. To jednak nie koniec jego leczenia. Czekać go będą jeszcze zabiegi naprawcze i rehabilitacja. By miał siłę do walki otrzymał piłkę z podpisami reprezentacji polskich piłkarzy. Przekazał mu ją mama Kamila Grosickiego, Magda.
- U ekstremalnie oparzonych pacjentów pobiera się kilkucentymetrowy fragment skóry, który szybko musi być dostarczony do ośrodka, który zajmuje się namnażaniem komórek. Cały cykl namnażania trwa ok. dwóch-trzech tygodni. W tym czasie przede wszystkim musi
- Zdajemy sobie sprawę, że droga do powrotu do zdrowia naszego dziecka będzie długa, ale wiemy, że wspólnie damy radę, musimy dać radę. Cieszymy, że nasz syn żyje, jest to dla nas najważniejsze, za co lekarzom serdecznie dziękujemy - mówiła.

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

Autopromocja
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty