Uczestnicy swoim happeningiem chcieli symbolicznie pokazać epokę, w której działalność człowieka powoduje globalne szkody i masowe wymieranie.

- Około 440 mln lat temu miało miejsce masowe wymieranie ordowickie. Wyginęło wtedy 85 procent gatunków żyjących na ziemi. Takich katastrofalnych wymierań miało miejsce do tej pory pięć. Ostatnie wystąpiło około 66 mln lat temu i wtedy na skutek uderzenia planetoidy zginęło 3/4 wszystkich gatunków, w tym dinozaury - mówił na proteście jeden z organizatorów. - Obecnie trwa szóste wielkie wymieranie. Nie spowodowały go wybuch supernowej, gwałtowny wzrost aktywności wulkanicznej czy uderzenie planetoidy, tylko działalność człowieka. W pogoni za lepszym wygodniejszym życiem wypowiedzieliśmy wojnę naturze i tą wojnę wygrywamy.

- Zgromadziliśmy się po to, żeby poruszyć władze, by zaczęły interesować kwestiami klimatycznymi, ponieważ musimy przygotować się na nadchodzące zmiany. Niestety obecnie pan Krzystek podejmuje w zasadzie dokładnie odwrotne decyzje tzn. w Szczecinie masowo są wycinane drzewa. Również inne działania podejmowane przez miasto nie służą temu, żebyśmy się chronili przed tymi zmianami. Jest to realna perspektywa - powiedział kolejny z organizatorów.

Wydarzenia pod nazwą Die-In odbywają się na całym świecie - zapoczątkował je Extinction Rebellion - ruch społeczny z Anglii.