Radio SzczecinRadio Szczecin » Region
reklama
Zobacz
autopromocja
Zobacz
reklama
Zobacz
reklama
Zobacz

Dwa i pół tysiąca hektarów, 5000 owiec w hodowli, uprawa ziemniaków i zbóż, wzajemna pomoc i wypracowywane ciężką pracą zyski - tak w czaszach świetności wyglądało Państwowe Gospodarstwo Rolne w Grabinku. Dzisiaj przypomina o tym Muzeum w Bolegorzynie.
Osoby, które założyły Muzeum to sołtyska Bożena Kulicz, radny gminny Jan Błachuta, odpowiedzialny za zbiórkę eksponatów radny sołecki Piotr Łyżwiński, Bogdan Kuciński (w latach 1950-1958 kierownik Zakładu Jaźwiny, przemianowany później na Zakład Rolny Grabinek z siedzibą w Bolegorzynie, a w latach 1958-1980 dyrektor Państwowego Gospodarstwa Rolnego Grabinek) oraz jak siebie nazywa, ojciec chrzestny muzeum Krzysztof Zacharzewski. Na ścianie budynku, w którym przed laty mieściły się pomieszczenia socjalne, wywiesili tabliczkę: "Muzeum PGR w organizacji". Zobacz galerię zdjęć PGR w Bolegorzynie. - Historia PGR-u w Bolegorzynie jest bardzo ciekawa. Jak mówią mieszkańcy, w latach 50 przyjechała tu czarna Wołga z Warszawy, z której ktoś wysiadł i powiedział "jest tu tak pięknie, że szkoda, aby to miejsce zmarnowało się bez ludzi". I tak z dnia na dzień powstawało tu gospodarstwo - mówi Krzysztof Zacharzewski, dyrektor Stowarzyszenia Inicjatyw Społeczno-Gospodarczych Pojezierza Drawskiego. Dwa lata temu mieszkańcy Bolegorzyna przyszli do Zacharzewskiego z prośbą o pomoc. Chcieli założyć klub fitness albo solarium, jednak Zacharzewski dał im do zrumienia, że jedyną rzeczą jaką można zrobić to Muzeum PGR-u. - Pierwsze prace polowe wykonywane były przy użyciu koni – była to nasza główna siła napędowa - mówi 80-letni Bogdan Kuciński. Mieliśmy także osiem wołów, które pracowały parami tam, gdzie był ciężki grunt. Chodziło o to, aby było tanio, ponieważ prace trzeba było wykonać, a paliwa nie było - dodaje. - Chcieliśmy zdobyć stałych ludzi do pracy, podnieść ich kwalifikację i wiedzę o rolnictwie, produkcji zwierzęcej i roślinnej. Jak już tego dokonaliśmy - udało nam się. Przyjeżdżali do nas ludzie z całej Polski - mówi Kuciński. Jak rozpoczynał pracę były tylko dwa baraki i 30 pracowników, a już w 65 roku powstały nowe budynki sezonowe i gospodarcze, powstało biuro i bloki rodzinne. W czasie wysokiego wzrostu produkcji mieszkało tu 40 rodzin. - Była inna praca, stabilizacja i gospodarność - ludzie uwierzyli, że to wszystko było ich. Stworzyliśmy przedszkole, kobiety opiekowały się dziećmi i dobrze się żyło. W najlepszej fazie rozwoju pracowało tu 80 pracowników, jeździliśmy na wczasy, do sanatorium, a świetlica była wyposażona "od A do Z". Mieliśmy instrumenty muzyczne, przyrządy sportowe, stół do ping-ponga - było wszystko. Z hektara zbieraliśmy nawet 7 tysięcy kilogramów ziemniaków, a pszenicy i rzepaku trzy i pół tysiąca kilogramów. - Mieliśmy taki rzepak, że jak wypuściłem zająca na plantację, to biegł po wierzchu rzepaku do końca pola, taki był zwarty - wzdycha Bogdan Kuciński. - Staliśmy się wielkim ośrodkiem kultury rolnej. Załatwiliśmy zbyt do Niemiec, Francji, Kuby, Maroka i Ceylonu. Wysyłaliśmy na eksport po 40 wagonów miesięcznie. Nie brakowało nam chleba, mięsa, mleka, rozwinęliśmy pszczelarstwo - niczego nam nie brakowało. Mieliśmy zyski, trzymaliśmy się. Po co to było rozbijać - pyta były dyrektor. - Gdybyśmy byli do końca na własnym rozrachunku to byśmy przetrwali, ale rozrachunek "poszedł" na kombinaty i kierownicy nie mogli nic zrobić. Góra decydowała za nas - dodaje. Przed powstaniem gospodarstwa było tu puste pole. Nazwa miejscowości brzmiała na początku z języka niemieckiego Bulgryn. Później miejscowość nosiła już nazwę Grabinek. - To od Grabowej góry, która jest w okolicy – dodaje Bogdan Kuciński. Jak PGR zlikwidowano miejscowość przyjęła nazwę Bolegorzyn. - Pracę w naszym gospodarstwie zaczynałem od ręcznego siewu nawozu, a później zostałem magazynierem - mówi Jan Błachuta, gminny radny. Pracownicy PGR-u używali na początku kombajnów rosyjskich, później węgierskich a także pracowali na Vistulach. - Pierwsze ciągniki jakie pamiętam to kolczaki, które dobrze sobie radziły na ciężkich, gliniastych glebach. Mieliśmy też Zetory, Ursusy, cztery dety i ciężarowe samochody marki Star - mówi były magazynier. - Pamiętam, że dyrektor miał bryczkę, cztery konie i furmana. Dwa konie na zmianę ciągnęły bryczkę w której siedział dyrektor w kapeluszu. Zobacz galerię zdjęć PGR w Bolegorzynie. W Muzeum można zobaczyć działającą jeszcze elektryczną maszynkę do ich strzyżenia, maselniczki, sprzęt mleczarski, odbiorniki radiowe, przyrząd do wyciągania cielaka przy porodzie, biurko kierownika, puchary zdobyte przez sportową drużynę gospodarstwa, telefon na korbę i sztandary. W kolekcji są także medale dla pracowników zasłużonych dla gospodarstwa i rozwoju województwa, legitymacje związkowe, prawa jazdy, tablice rejestracyjne i wiele teczek z raportami finansowymi, bilansami rocznymi i sprawozdaniami gospodarczo-finansowymi. Zobaczyć można także, kufajki w których ludzie pracowali w zimę, filce skórzane dla traktorzystów, mapy, pieczątki, aparaty do badania wilgotności, centryfugę (urządzenie do odciągania śmietany – przyp. red.) i radiotelefon brygadzisty. Błachuta Przepracował tu 30 lat, a jak odszedł z pracy, to nie przysługiwała mu ani renta, ani emerytura. - Zostawili nas bez niczego, połączyli Grabinek ze Starym Worowem, zabrali maszyny i ludzie zostali bez pomocy, bez szansy na przyszłość. Pierwsze lata były bardzo trudne, nie było ani drzewa ani węgla. Ludzie wykonywali prace interwencyjne żeby przeżyć - dodaje. - Inicjatywa powstała po to, aby uratować budynek, który miał iść na sprzedaż - mówi sołtyska Bożena Kulicz. Krzysztof Zacharzewski doradził mieszkańcom budowę Muzeum PGR-u, a już w 2006 roku napisali projekt do Urzędu Marszałkowskiego o dofinansowanie remontu świetlicy. Bolegorzyce otrzymały 60.000 złotych, a do remontu zostało jeszcze piętro. Mieszkańcy napisali kolejny projekt, tym razem, do Warszawy i udało się uzyskać 10.000 złotych. Pomogli również sponsorzy. Dzięki czteromiesięcznej pracy kobiet z Bolegorzyna zostało wyremontowane całe piętro. Na otwarcie Muzeum organizatorzy przygotowali huczną imprezę. Były pieczone barany, grabińskie pierogi, pierogi ruskie i z mięsem – wszystko było tak jak na stołówce za czasów PGR-u. - Myślę, że będzie dobrze, ale potrzebne jest wsparcie państwa i ludzi dobrej woli - mówi Bożena Kulicz. Więcej informacji można znaleźć na stronie muzeumpgr-bolegorzyn.neostrada.pl oraz pod numerem telefonu (+48) 509-161-331. Wpłaty na Muzeum można dokonywać na konto Stowarzyszenia Inicjatyw Społeczno–Gospodarczych Powiatu Drawskiego, pod numer 13 1020 2847 0000 1502 0048 1481, z dopiskiem Muzeum PGR-u. Muzeum w sezonie letnim jest otwarte od 1 czerwca do 30 września we wtorki i w środy w godzinach 10-12, 15-18 oraz w soboty i w niedziele w godzinach 15-18. Poza sezonem letnim eksponaty w Bolegorzynie można oglądać w środy od godziny 14 do 16. Zobacz galerię zdjęć PGR w Bolegorzynie.

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

12345
12345
Autopromocja
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty