"Góry i teczki: opowieść człowieka umiarkowanego. Biografia mówiona profesora Andrzeja Paczkowskiego"- to tytuł książki, której promocja odbyła się we wtorek w Szczecinie.
Autorem publikacji jest Patryk Pleskot, a bohaterem - historyk, naukowiec, wykładowca akademicki, a także alpinista.
W okresie PRL - działacz opozycji demokratycznej, w III Rzeczypospolitej - członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej oraz prezes Polskiego Związku Alpinizmu.
Gdy Polacy zdobyli w zimie Mount Everest, Edward Gierek obraził się na wspinaczy - wspomina profesor Andrzej Paczkowski.
- Wysłaliśmy więc dwie depesze, jedną do KC PZPR, a drugą do Watykanu. Dowiedziałem się tam po dwóch czy trzech dniach, że zostały przyznane medale za wybitne osiągnięcia sportowe, ale nie będzie ich wręczał pierwszy sekretarz, ponieważ skoro uznał, że zawiadomiliśmy także papieża, to jakby to dla niego dyshonor pewien był - opowiada Paczkowski.
Profesor Paczkowski podkreśla, że był zwolennikiem lustracji. - To po prostu już zaczynało wkraczać w granice, jakby fizycznej niewydolności. Jak zlustrować kilkadziesiąt tysięcy osób? Jaka do tego maszyna jest potrzebna, ile to będzie trwało? Duża część tych osób, które miały być lustrowane nie była żadnymi pracownikami, a sprawdzać ich trzeba było, prawda? - wspomina Paczkowski.
Promocja książki odbyła się we wtorek w Centrum Edukacyjnym Instytutu Pamięci Narodowej, przy alei Wojska Polskiego.
W okresie PRL - działacz opozycji demokratycznej, w III Rzeczypospolitej - członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej oraz prezes Polskiego Związku Alpinizmu.
Gdy Polacy zdobyli w zimie Mount Everest, Edward Gierek obraził się na wspinaczy - wspomina profesor Andrzej Paczkowski.
- Wysłaliśmy więc dwie depesze, jedną do KC PZPR, a drugą do Watykanu. Dowiedziałem się tam po dwóch czy trzech dniach, że zostały przyznane medale za wybitne osiągnięcia sportowe, ale nie będzie ich wręczał pierwszy sekretarz, ponieważ skoro uznał, że zawiadomiliśmy także papieża, to jakby to dla niego dyshonor pewien był - opowiada Paczkowski.
Profesor Paczkowski podkreśla, że był zwolennikiem lustracji. - To po prostu już zaczynało wkraczać w granice, jakby fizycznej niewydolności. Jak zlustrować kilkadziesiąt tysięcy osób? Jaka do tego maszyna jest potrzebna, ile to będzie trwało? Duża część tych osób, które miały być lustrowane nie była żadnymi pracownikami, a sprawdzać ich trzeba było, prawda? - wspomina Paczkowski.
Promocja książki odbyła się we wtorek w Centrum Edukacyjnym Instytutu Pamięci Narodowej, przy alei Wojska Polskiego.