Sprowadzenie złota do Polski to dobry krok wizerunkowy, ale nie posłuży ono do łatania dziury budżetowej - mówili goście audycji "Radio Szczecin na Wieczór".
W ten sposób komentowali informację o tym, że w poniedziałek do Polski dotarło 100 ton tego kruszca z Wielkiej Brytanii. Wartość sprowadzonego złota to przeszło 18 miliardów złotych.
Ekonomista Marek Zuber wyjaśniał, że to bardzo mało prawdopodobne, by rząd chciał to złoto sprzedać i pokryć w ten sposób deficyt w budżecie. - Nawet gdyby premier chciał użyć tych pieniędzy, czy rząd chciał użyć tych pieniędzy w taki sposób, jaki wynikałby z potrzeb budżetowych, to musi się zgodzić na to prezes Narodowego Banku Polskiego. Wiemy, że prezes NBP wywodzi się z tej części polskiego życia politycznego, którą można by kojarzyć z Prawem i Sprawiedliwością, jednak na dziś jest niezależny - powiedział Zuber.
- Sprowadzenie tego złota oznacza, że Polska nie będzie nim handlować przez wiele lat - dodawał Jacek Maliszewski, główny ekonomista w firmie DMK. - Chodzi o to, że jeżeli złoto jest na miejscu w Londynie, to w łatwy sposób może zmienić właściciela, czyli może zostać sprzedane, wymienione czy w jakiś inny sposób, ponieważ nie dochodzi wtedy do transportu. W sytuacji, kiedy to złoto jest już w Polsce, to mamy pewność, że ono nie będzie sprzedane, ponieważ jakakolwiek próba sprzedaży tego wiązałaby się z olbrzymimi kosztami ponownego przewiezienia do Centrum Rozliczeniowego w Londynie.
Obecnie nasz kraj posiada prawie 229 ton złota.
Ekonomista Marek Zuber wyjaśniał, że to bardzo mało prawdopodobne, by rząd chciał to złoto sprzedać i pokryć w ten sposób deficyt w budżecie. - Nawet gdyby premier chciał użyć tych pieniędzy, czy rząd chciał użyć tych pieniędzy w taki sposób, jaki wynikałby z potrzeb budżetowych, to musi się zgodzić na to prezes Narodowego Banku Polskiego. Wiemy, że prezes NBP wywodzi się z tej części polskiego życia politycznego, którą można by kojarzyć z Prawem i Sprawiedliwością, jednak na dziś jest niezależny - powiedział Zuber.
- Sprowadzenie tego złota oznacza, że Polska nie będzie nim handlować przez wiele lat - dodawał Jacek Maliszewski, główny ekonomista w firmie DMK. - Chodzi o to, że jeżeli złoto jest na miejscu w Londynie, to w łatwy sposób może zmienić właściciela, czyli może zostać sprzedane, wymienione czy w jakiś inny sposób, ponieważ nie dochodzi wtedy do transportu. W sytuacji, kiedy to złoto jest już w Polsce, to mamy pewność, że ono nie będzie sprzedane, ponieważ jakakolwiek próba sprzedaży tego wiązałaby się z olbrzymimi kosztami ponownego przewiezienia do Centrum Rozliczeniowego w Londynie.
Obecnie nasz kraj posiada prawie 229 ton złota.