Rozszczelnił się gazociąg przy ul. Fioletowej na os. Bukowym. Ewakuowano ok. 50 osób z czterech klatek schodowych jednego z bloków.
Część z nich udała się do swoich rodzin bądź znajomych w innych rejonach ulicy, niektórzy schronili się w swoich samochodach, pozostali - w specjalnie podstawionych autobusach. Wszędzie unosił się intensywny zapach gazu.
Na miejscu była reporterka Radia Szczecin. Rozmawiała z ewakuowanymi.
- Przyszli strażacy i mówili, że musimy opuścić mieszkania, bo gaz się ulatnia. Wziąć najważniejsze rzeczy; wzięłam dokumenty, portfel, telefon...; wyszłam w dresach. Siedzimy i czekamy - mówiła jedna z ewakuowanych kobiet.
- Gdzie się pan podzieje? - dopytywała red. Anna Łukaszek.
- Jesteśmy zmęczeni. W aucie siedzimy. Z sąsiadami. Kto miał, to poszedł do rodziny. Będziemy twardsi! Mówili, że będzie kawa i herbata. Jesteśmy na posterunku, w pobliżu... - zdawali relację ewakuowani mężczyźni.
Okazało się, że mieszkańcy alarmowali wcześniej. Już ok. godz. 16.
- Tu było czuć gaz! Zgłaszałem to do Spółdzielni. Była godz. 15. Przysłali swoją ekipę. Zadzwonili po gazownię. Od godziny 16 zaczęli kopać na ogródku; dziwię się, że nie nie wyłączyli gazu wcześniej. Później straż pożarna, ewakuują... Rozkopali podwórko, było czuć intensywnie. Żonę zawiozłem, wróciłem... - mówił kolejny z ewakuowanych.
Pracownicy pogotowia gazowego wyciek zabezpieczyli po północy. Następny etap to wietrzenie budynków, a potem - pomiary stężenia gazu.
Na miejscu była reporterka Radia Szczecin. Rozmawiała z ewakuowanymi.
- Przyszli strażacy i mówili, że musimy opuścić mieszkania, bo gaz się ulatnia. Wziąć najważniejsze rzeczy; wzięłam dokumenty, portfel, telefon...; wyszłam w dresach. Siedzimy i czekamy - mówiła jedna z ewakuowanych kobiet.
- Gdzie się pan podzieje? - dopytywała red. Anna Łukaszek.
- Jesteśmy zmęczeni. W aucie siedzimy. Z sąsiadami. Kto miał, to poszedł do rodziny. Będziemy twardsi! Mówili, że będzie kawa i herbata. Jesteśmy na posterunku, w pobliżu... - zdawali relację ewakuowani mężczyźni.
Okazało się, że mieszkańcy alarmowali wcześniej. Już ok. godz. 16.
- Tu było czuć gaz! Zgłaszałem to do Spółdzielni. Była godz. 15. Przysłali swoją ekipę. Zadzwonili po gazownię. Od godziny 16 zaczęli kopać na ogródku; dziwię się, że nie nie wyłączyli gazu wcześniej. Później straż pożarna, ewakuują... Rozkopali podwórko, było czuć intensywnie. Żonę zawiozłem, wróciłem... - mówił kolejny z ewakuowanych.
Pracownicy pogotowia gazowego wyciek zabezpieczyli po północy. Następny etap to wietrzenie budynków, a potem - pomiary stężenia gazu.