A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój. Ale noc trwa i jest inna niż wszystkie. Epidemiczna.
Nie ma.
Nie ma frytek, burgerów, sałatek, kebabów, szaszłyków, pieczonych lub niedopieczonych.
Nie ma.
Nie ma czterdziestek, pięćdziesiątek, setek, dużych, małych, z sokiem, bez soku, gruszkówek, orzechówek, czystych.
Nie ma.
Nie ma Weekndów, Dua Lip, Lady Panków, Perfectów, Ava Maxów, Arturów Rojków.
Nie ma.
Nie ma tańców, pogaduszek, trzymania za rączkę, spacerków w blasku księżyca, romantycznych uniesień.
Nie ma.
Nie ma roweru miejskiego.
Nie ma.
Nie ma niczego nocą.
I na razie nie będzie. Nocny Szczecin jest zamknięty. Do odwołania.
Nie ma frytek, burgerów, sałatek, kebabów, szaszłyków, pieczonych lub niedopieczonych.
Nie ma.
Nie ma czterdziestek, pięćdziesiątek, setek, dużych, małych, z sokiem, bez soku, gruszkówek, orzechówek, czystych.
Nie ma.
Nie ma Weekndów, Dua Lip, Lady Panków, Perfectów, Ava Maxów, Arturów Rojków.
Nie ma.
Nie ma tańców, pogaduszek, trzymania za rączkę, spacerków w blasku księżyca, romantycznych uniesień.
Nie ma.
Nie ma roweru miejskiego.
Nie ma.
Nie ma niczego nocą.
I na razie nie będzie. Nocny Szczecin jest zamknięty. Do odwołania.