Umierają sosny na terenie Nadleśnictwa Chojna. Chodzi przede wszystkim o lasy w okolicach Cedyni, Zatoni Dolnej, Piasku czy Bielinka.
Zdaniem leśników powodem jest tak zwana niżówka hydrogeologiczna, czyli obniżony poziom wód podziemnych. Według raportów hydrogeologicznych najbardziej na zachód wysunięty kraniec Polski jest jednym z najbardziej zagrożonych niżówką.
- W efekcie osłabione drzewa masowo atakują owady, m. in. różne gatunki korników czy też przypłaszczek granatek - mówi Sylwan Barcz, nadleśniczy Nadleśnictwa Chojna. - Prognozy, perspektywy, jakie rysują przed nami entomolodzy z zespołu ochrony lasu są wyraźne. Przede wszystkim kornika ostrozębnego się obawiamy, ale też na obrzeżach nasłonecznionych przypłaszczka, jeżeli pozwolimy kolejnym pokoleniom chrząszczy wylatywać, to trzeba się liczyć z tym, że pozostałe drzewa również osłabione, będą bardzo szybko umierały.
Jak tłumaczy Sylwan Barcz, ratunkiem dla lasów są kolejne cięcia drzew: - Też w ten sposób chcę wytłumaczyć, że te niektóre cięcia, które rażą i rodzą pytania, jest to podyktowane biologią tych gatunków, które zagrażają trwałości lasu. My jako leśnicy za tę trwałość lasu i za to, aby zostały one w dobrej kondycji dla przyszłych pokoleń odpowiadamy.
Tereny o których mówi Barcz, to nie tylko lasy gospodarcze, ale też rezerwaty, chociażby Bielinek czy Słoneczne Wzgórza. Tu na jakąkolwiek ingerencję musi zgodzić się Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska.
- W efekcie osłabione drzewa masowo atakują owady, m. in. różne gatunki korników czy też przypłaszczek granatek - mówi Sylwan Barcz, nadleśniczy Nadleśnictwa Chojna. - Prognozy, perspektywy, jakie rysują przed nami entomolodzy z zespołu ochrony lasu są wyraźne. Przede wszystkim kornika ostrozębnego się obawiamy, ale też na obrzeżach nasłonecznionych przypłaszczka, jeżeli pozwolimy kolejnym pokoleniom chrząszczy wylatywać, to trzeba się liczyć z tym, że pozostałe drzewa również osłabione, będą bardzo szybko umierały.
Jak tłumaczy Sylwan Barcz, ratunkiem dla lasów są kolejne cięcia drzew: - Też w ten sposób chcę wytłumaczyć, że te niektóre cięcia, które rażą i rodzą pytania, jest to podyktowane biologią tych gatunków, które zagrażają trwałości lasu. My jako leśnicy za tę trwałość lasu i za to, aby zostały one w dobrej kondycji dla przyszłych pokoleń odpowiadamy.
Tereny o których mówi Barcz, to nie tylko lasy gospodarcze, ale też rezerwaty, chociażby Bielinek czy Słoneczne Wzgórza. Tu na jakąkolwiek ingerencję musi zgodzić się Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska.
- W efekcie osłabione drzewa masowo atakują owady, m. in. różne gatunki korników czy też przypłaszczek granatek - mówi Sylwan Barcz.
Dodaj komentarz 2 komentarze
Pewnie, po co się zająć problemem wód podziemnych i retencją, skoro wystarczy ściąć to co uschło i po problemie! Pytanie oczywiście do rządu, nie do kierownictwa leśnego.
a może by się tak Wódy Polskie jakoś dogadały się z Lasami Państwowymi, aby te nadmiary wody z rzek i rozlewisk jakoś zagospodarować.....?
HAlo? jest tam kto???
jakoś tak mam wrażenie, że ci, co powinni takie sprawy koordynować chyba zajmują się sami sobą, koalicjantami, opozycją i generalnie to pilnują koryta.
Swojego.