Były dyrektor gabinetu marszałka województwa Przemysław Kazaniecki zapowiada pozwy przeciwko posłance PO Magdalenie Kochan i marszałkowi Władysławowi Husejce. Kochan: podtrzymuję negatywną opinię o jego pracy.
Do redakcji Radia Szczecin dotarło oświadczenie byłego szefa gabinetu marszałka Obryckiego, który uważa, że został pomówiony i grozi złożeniem w sądzie prywatnych aktów oskarżenia oraz pozwów cywilnych przeciwko Husejce i Kochan.
To odpowiedź na opinię Kochan, która w ubiegłym tygodniu w audycji "Rozmowy pod krawatem" powiedziała, że Kazaniecki był dyrektorem odpowiedzialnym m.in. za sprawdzenie, jakie dokumenty dotyczące przetargów trafiały na biurko marszałka województwa.
- Dyrektor gabinetu musi być osobą pilnującą tych wszystkich rzeczy i dokumentów, które trafiają do marszałka do podpisu - powiedziała Kochan.
W ubiegły czwartek do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Przemysława Kazanieckiego przygotowane przez obecny zarząd województwa. Władze regionu zarzuciły Kazanieckiemu, że nie poinformował o podejrzeniach jakie miał wobec przetargu na zakup aut, o czym mówił w "Gazecie Wyborczej". Kazaniecki twierdzi, że odszedł z marszałkiem Obryckim i nie miał obowiązku pełnienia pracy, nie był więc pracownikiem Władysława Husejki.
To odpowiedź na opinię Kochan, która w ubiegłym tygodniu w audycji "Rozmowy pod krawatem" powiedziała, że Kazaniecki był dyrektorem odpowiedzialnym m.in. za sprawdzenie, jakie dokumenty dotyczące przetargów trafiały na biurko marszałka województwa.
- Dyrektor gabinetu musi być osobą pilnującą tych wszystkich rzeczy i dokumentów, które trafiają do marszałka do podpisu - powiedziała Kochan.
W ubiegły czwartek do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Przemysława Kazanieckiego przygotowane przez obecny zarząd województwa. Władze regionu zarzuciły Kazanieckiemu, że nie poinformował o podejrzeniach jakie miał wobec przetargu na zakup aut, o czym mówił w "Gazecie Wyborczej". Kazaniecki twierdzi, że odszedł z marszałkiem Obryckim i nie miał obowiązku pełnienia pracy, nie był więc pracownikiem Władysława Husejki.