Adwokat oskarżonego - mecenas Jakub Łysakowski nie przygotował się do mowy końcowej licząc na to, że sędzia uwzględni jego wniosek o przesłuchanie kolejnego biegłego. Sędzia stwierdziła jednak, że zebrane w toku postępowania dowody są wystarczające i powoływanie kolejnych świadków byłoby tylko przedłużaniem i tak toczącego się od 3 lat powstępowania. Pozwoliła jednak przełożyć mowy na piątek.

Do tragedii doszło w nocy 20 stycznia 2007 roku. Na rejs po Zalewie Szczecińskim wypłynęły 3 osoby: kapitan jachtu Edward P., jego kolega Jacek T. i ich znajoma Marta N. Podczas rejsu, z nieznanych dotąd przyczyn, dziewczyna wypadła za burtę. W toku postępowania biegły z zakresu z Izby Morskiej pogrążył kapitana jachtu - wykazał, że bezpośrednią przyczyną wypadku była niefrasobliwość oskarżonego.

Jego obrońca - mecenas Jakub Łysakowski - chciał, aby opinie wydał kolejny biegły - na to jednak nie zgodziła się sędzia. Sprawa zakończyłaby się dzisiaj, ale mecenas przekonany, że ma racje i proces będzie toczyć się dalej nie przygotował się do mów końcowych. Te odbędą się w piątek. Wtedy poznamy też żądania prokuratora co do wysokości kar.

Za spowodowanie wypadku na wodzie i nieudzielenie pomocy Edwardowi P. grozi 12 lat pozbawienia wolności. Jacek T. za nieudzielenie pomocy może trafić do więzienia na 3 lata.