Sąd uznał mężczyznę winnego śmierci dziecka. Jak argumentował, 25-letni wówczas sprawca nie zamierzał zabić dziewczynki, jednak dusząc Magdę był świadomy, że może do tego dojść.
To drugi wyrok w tej sprawie. Mariusz S. już raz został skazany na dożywocie. Ze względu na błędy proceduralne Sąd Apelacyjny skierował sprawę do ponownego rozpoznania.

Dziś, zanim sędzia ogłosił wyrok, rozpatrzył wniosek obrońcy. Ten domagał się przeprowadzenia powtórnych badań DNA. Okazało się, że próbka nie nadaje się do ponownych testów.

Przypomnijmy, to właśnie dzięki śladom biologicznym, znalezionym na ciele dziewczynki udało się ustalić rodzinę, z której pochodzi sprawca. I to kwestionował obrońca Krzysztof Hrycaj. - Linia rodowa może dotyczyć każdego męskiego członka rodu, ale również każdego męskiego członka rodów pokrewnych - podkreślał.

- Prawdziwy sprawca przebywa na wolności - bronił się sam oskarżony. Jego zdaniem winny jest jego ojciec, którego Mariusz S. rzekomo kilkakrotnie przyłapał z małoletnimi.

Prokurator Hubert Góźdź odrzucił te argumenty twierdząc, że ojciec oskarżonego miał alibi, które potwierdzili świadkowie.

Ostatecznie sąd przyznał rację prokuraturze i skazał Mariusza S. na dożywocie.

- Żadna kara nie będzie jednak sprawiedliwa - mówiła tuż po ogłoszeniu wyroku matka zamordowanej dziewczynki. - Nam nic nie zwróci Magdy. Ona teraz powinna zdawać maturę, iść na bal, zakochać się i wyjść za mąż, ale już nigdy tego nie przeżyje.

Wyrok jest nieprawomocny. Mariusz S. może odwołać się w ciągu tygodnia.