Z powodu zepsutego akceleratora pacjenci z nowotworem nie zostali poddani naświetlaniom.
- Gdy jedna maszyna została naprawiona, popsuła się druga - wyjaśnia kierownik pracowni fizyki, Waldemar Kot. - Od poniedziałku do środy był przegląd akceleratora, w czwartek aparaty pracowały i w piątek rano stanął. W międzyczasie popsuł się drugi. Serwisant nie mógł nic zrobić, bo ani nie było części ani nie było co naprawiać.
Lekarze dzwonili, że wizyta jest odwołana - mówi jedna z pacjentek. - Ja nie przyjeżdżałem, bo telefon był zawieszony. Jak się psują aparaty, to przesuwają nas na inne aparaty.
- W miarę możliwości pacjenci są przepisywani na inne dni - mówi kierownik Oddziału Radioterapii, Danuta Rogowska. - Przerwy 2-3 dniowe mogą występować. Taka przerwa oznacza tylko tyle, że pacjent nie jest przez kolejne 2-3 dni naświetlany, natomiast dawka całkowita, jaką on otrzymuje jest dawką, która spowoduje, że on tak i tak będzie prawidłowo leczony.
W szpitalu nikt nie wie, kiedy urządzenie znowu będzie działać. By maszynę naprawić serwisant producenta jedzie do Szczecina z Łodzi.
Więcej na ten temat o godzinie 16 w Magazynie Reporterów.