- Wyzbywano się cech gwarowych z różnych przyczyn. Przede wszystkim z tej przyczyny, że polszczyzna ogólna nobilitowała. Ona nie była nacechowana. Język regionalny, ten język, który został tu przywieziony, jakoś umiejscawiał w jakiejś przestrzeni społecznej. Ten, kto mówił gwarą był gorzej wykształcony, był nie stąd, był postrzegany jako ktoś inny - tłumaczyła prof. Kołodziejek.
Efekt jest taki, że gwara szczecińska nie istnieje, a jedyne regionalizmy - jak mówił szczeciński raper Adam Zieliński "Łona" - tworzone są przez młodych.
- Jeżeli chodzi o Szczecin i o język szczeciński, taką nowoczesną miejską gwarę, która przenikałaby do twórczości rapowej, to nie ma nic takiego. Mam na myśli to, że szczecińscy raperzy raczej nie używają szczecińskich słów, bo ich nie ma - oceniał "Łona". - Wyjątki to "szmula" (dziewczyna), "many" (chłopak), "deczenie dżezu" (palenie marihuany) i może jeszcze "siuranie dziadzi" (zażywanie kokainy) - dodał raper.
Debata odbyła się z okazji 30-lecia Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa Uniwersytetu Szczecińskiego.
Zobacz także








