Jego zdaniem, urząd powinien bardziej wesprzeć finansowo drużynę, żeby ta mogła walczyć o powrót do ekstraklasy. Zespół spadł w poprzednim sezonie do 1. ligi. Teraz prezes ogłosił upadek klubu - zabrakło mu pieniędzy, między innymi na pensje zawodników.

Miasto odpowiada, że nie mogło pomóc przez nierozliczone dotacje z początku roku. Do tego byli pracownicy Pogoni '04 podkreślają, że zespół miał więcej zaległości.

W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy ze sportowej mapy Polski zniknęła siatkarska Stocznia Szczecin, później piłkarki ręczne SPR Pogoni. Teraz przyszedł czas na futsalistów Pogoni '04 Szczecin. W kasie zespołu zabrakło pieniędzy na przystąpienie do rozgrywek 1. ligi. Zawodnicy nie otrzymali ostatniej wypłaty.

Prezes nieistniejącego już klubu Krzysztof Bober mówił, że upadek drużyny wynika z niechęci miasta do okazania finansowego wsparcia.

- To tylko takie gadanie, to jest teraz wymówka. Jakbyśmy się utrzymali to środki byśmy na pewno dostali z konkursu ekstraklasy - podkreślał Bober.

Miasto nie przekazało większych środków, ponieważ na to wskazali prawnicy. Klub nie rozliczył się do końca z dotacji, jaką otrzymał na początku roku - mówi Krzysztof Kupis z Wydziału Sportu Urzędu Miasta w Szczecinie. - My nie otrzymaliśmy jeszcze tych rozliczeń, 240 tysięcy złotych dokładnie - mówił Kupis.

Jeden z pracowników futsalowego zespołu mówił, że drużyna ma zaległości wobec ZUS-u i Urzędu Skarbowego. Te instytucje miały wykryć nieścisłości w działaniu Pogoni i nałożyć kary. Zdaniem członków sztabu zarząd futsalowego klubu miał podpisać ugodę z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych i w ratach spłacać karę w wysokości 100 tysięcy złotych. O potwierdzenie tych informacji reporter Radia Szczecin poprosił ZUS i Urząd Skarbowy.