- Podejmuje niewiele działań. Buduje się obecnie szkoły w centrum miasta po to, by dzieci nie musiały uczęszczać do szkoły w dzielnicy, gdzie występuje to zjawisko. Niestety, to nie zatrzyma procesu segregacji - dzieci bowiem dorastają w otoczeniu najbliższych, a ci najczęściej są bezrobotni.
Jakie jest zatem rozwiązanie?
- Rozwiązaniem jest mniejsza imigracja. Należy powstrzymać osiedlanie się nowych imigrantów w dzielnicach, w których dominują. Również po to, by stały się częścią Szwecji. Dziś taką dzielnicę jak Rosengård traktuje się jako obszar znajdujący się poza granicami kraju.
Trwająca spirala przemocy dzieje się nie tylko w dzielnicach wykluczenia społecznego, dotyka przecież również większości mieszkańców Malmö?
- No tak, dzieje się wiele niepokojących rzeczy również w tych ekskluzywnych dzielnicach Malmö - takich jak Limhamn czy Port Zachodni. Przestępczość rozprzestrzeniła się, bo kryminaliści bogacą się i powoli będą przenosić swoją działalność w miejsca, w których będą mieszkać. Więc to nie jest dla mnie żadną niespodzianką.
Od kilku tygodni trwa operacja "Szron". Policja zmobilizowała siły i wzmocniły ją posiłki ściągnięte prawie z całego kraju, aby powstrzymać wojnę gangów w mieście. Czy takie działania przyniosą zamierzony efekt?
- Tak, przyniesie jakiś chwilowy pozytywny efekt, problem jednak w tym, że nie będzie on permanentny. Wcześniej takie akcje były już przeprowadzane. Kiedy się zakończyły, gangi powracały na ulice.
Jeśli przyczyną tej przestępczości - tak jak Pan wcześniej mówił - jest ciągły napływ imigrantów, to jakie są szanse na to, aby został on powstrzymany?
- Polityka imigracyjna jest domeną rządu. Można mieć tylko nadzieję, że władze wezmą na siebie odpowiedzialność i ją zaostrzy.
Ponoć władze miasta chcą ogłosić dla Malmö swojego rodzaju socjalny stan wyjątkowy?
- Chodzi im o pozyskanie kolejnych środków z budżetu państwa. Malmö faktycznie potrzebuje pomocy finansowej; borykamy się z problemem szarej strefy. Według danych policji jesteśmy miastem, które spośród wszystkich miast w Szwecji posiada najbardziej rozbudowaną szarą strefę. Wielu ludzi znajduje tam pracę. To powoduje wzrost przestępczości, bo to w Malmö się opłaca. Ich owocem są struktury społeczeństwa równoległego. Kiedy latem prowadziliśmy kampanię wyborczą w dzielnicy Rosengård było widać, że ktoś inny tam rządzi. Nie przedstawiciele władz czy państwowych instytucji. To stanowi zagrożenia dla państwa. Trzeba przywrócić obecność organów porządkowych i przeciwdziałać szarej strefie. Nie widzę, aby sprawujący dziś władze socjaldemokraci mieli chęć prowadzenia takiej polityki.
Te problemy rodzą również spięcia między mieszkańcami Malmö, którzy nie urodzili się w Szwecji a Szwedami, czy też między muzułmanami, w szczególności Palestyńczykami a Żydami. Z powodu napięć, w ciągu ostatnich 20 lat miasto opuściło aż 90 procent członków gminy żydowskiej. Nawet wśród dzieci w szkołach dochodzi do incydentów.
- Miasto nie zrobiło nic w tej sprawie. Natomiast przeznacza wiele środków na szeroką walkę z islamofobią, afrofobią i antysemityzmem. Wszystko wrzuca się do jednego worka. Teraz w końcu udało nam się przekonać radnych o potrzebie przeanalizowania tego problemu. Przez 20 lat nie chciano badać przyczyn antysemityzmu. Socjaldemokraci mają wśród imigrantów pochodzących z Bliskiego Wschodu duże poparcie. Obawiano się, że badania wskażą na nich jako antysemitów.
Premier Stefan Löfven zapowiedział, że jesienią przyszłego roku odbędzie się w Malmö konferencja na temat antysemityzmu. Zorganizowanie jej właśnie w Malmö to dobry pomysł?
- W artykule na łamach Instytutu Gatestone pisałem niedawno, że Malmö nie jest odpowiednim do tego miastem. Jako partia będziemy jednak popierać to wydarzenie. Osobiście uważam, że konferencja powinna odbyć się w mieście, z którego nie uciekają Żydzi. Ten pomysł służy rządzącym, którzy byli nadzwyczaj pasywni w tej kwestii, jako alibi. Myślę, że tak jak bywało to wcześniej, również ta konferencja będzie wykorzystano jako część walki przeciwko islamofobii i innych fobii. Także końcowy jej skutek będzie zerowy.
Dla lewicowych i liberalnych ugrupowań polityka tożsamościowa jest niezwykle ważna i ciągle jest podnoszona w publicznym dyskursie. Czy uważa Pan, że służy to integracji czy przynosi to skutek odwrotny?
- Niewątpliwie przyczynia się do podziałów. Chcąc doprowadzić do jedności mieszkańców Szwecji, czyli społeczności, w której jest miejsce zarówno dla Szweda, jak i imigranta, to nie można wciąż opierać się na podtrzymywaniu znaczenia każdej z narodowości. Potrzeba stworzenia wspólnej, szwedzkiej tożsamości. Tego nie można osiągnąć, gdy jedni nazywają siebie tak, a inni jeszcze inaczej. To powoduje atomizację społeczeństwa i absolutnie nie prowadzi do integracji, której wszyscy tak bardzo pragniemy.
Myśli Pan, że teraz, przed świętami Bożego Narodzenia mieszkańcy Malmö będą mogli wreszcie odetchnąć i cieszyć się nimi i nadchodzącym Nowym Rokiem?
- Nie. W Malmö jest już tradycją, że kiedy zbliżają się święta niektóre grupy mieszkańców strzelają petardami i fajerwerkerami celując w zwierzęta czy nawet ludzi. Szczególnie w noc sylwestrową bywa bardzo niebezpiecznie. Tak, niestety - będzie i w tym roku.
Dziękuję za rozmowę.
- Ja również dziękuję.
Nima Gholam Ali Pour urodził się w Iranie. Mieszkał w kilku dzielnicach Malmö, które są zakwalifikowane jako strefy zagrożenia przestępczością i wykluczeniem, takich jak: Rosengård, Lindängen czy Nydala (obecnie). Do 2013 roku był zastępcą radnego w radzie miasta Malmö z ramienia partii Socjaldemokratów. Na znak protestu przeciw wybraniu do zarządu partii przewodniczącego Związku Muzułmanów, opuścił ugrupowanie i przeszedł do prawicowej partii Szwedzkich Demokratów, gdzie obecnie pełni funkcję sekretarza. Działa w zarządzie oświaty miasta Malmö.