Anders Tegnell od ponad dwóch miesięcy, podczas konferencji prasowych, powtarza jak mantrę:
- Przypominam o naszych rekomendacjach; przy najmniejszych objawach choroby zostań w domu. Chroń starsze osoby. Unikaj z nimi kontaktu i przestrzegaj zasad higieny osobistej.
Urząd Zdrowia Publicznego na swojej stronie internetowej zaleca, aby każdy po ustąpieniu symptomów przypominających grypę, został jeszcze dwa dni w domu. Później taka osoba uważana jest za zdrową i niezarażającą innych.
To wbrew rekomendacjom Światowej Organizacji Zdrowia, która twierdzi, że taka osoba powinna przybywać w izolacji jeszcze przez dwa tygodnie lub przejść dwa testy na obecność koronawirusa.
W szwedzkich mediach wiele razy pojawiały się informacje o tym, że osoby starsze, które hospitalizowano z podejrzeniem COVID-19, po tym, jak wyzdrowiały były ze szpitali wypisywane i odsyłane do domów opieki bez przeprowadzenia testów na obecność patogenu w organizmie. Część lekarzy dopatruje się w tym głównej przyczyny tak wielu zakażeń mających miejsce w domach opieki.
Urząd Zdrowia Publicznego wychodzi z założenia, że osoby bezobjawowe, nie zarażają innych i mogą pracować tak jak do tej pory. Niedawno okazało się, że co piąty zatrudniony jednego ze szpitali w regionie Sztokholmu był nosicielem patogenu. Również wśród pracowników stołecznych domów opieki stwierdzono koronawirusa u 15 procent zatrudnionych.
W Szwecji przeprowadza się obecnie ok. 24 tysięcy testów w kierunku koronawirusa. Jak na kraj w którym na milion mieszkańców z powodu COVID-19 zmarło 280 osób to zdecydowanie mało.
Władze sanitarne nie widzą również potrzeby używania masek ochronnych w miejscach publicznych. Eksperci Urzędu Zdrowia Publicznego, są zdania, że zasłanianie usta i nosa nie przyczynia się do zahamowania epidemii koronawirusa.
Sześciu szwedzkich naukowców-wirusologów opublikowało na łamach Dagens Nyheter list otwarty, w którym apelują do kierownictwa Urzędu Zdrowia Publicznego, aby ten zrewidował swoje poglądy w tej kwestii.
Obawiam się, że apel zostanie zignorowany tak jak wcześniejsze. Przyznanie się do błędu byłoby przecież wodą na młyn dla Trumpa i stawiało szwedzkie władze w nie tak dobrym świetle, do jakiego przywykły. Najważniejsza jest przecież marka.
Jeżeli brak zdecydowanych działań po to, by powstrzymać rozprzestrzenianie się epidemii koronawirusa, można znać za strategię, to Szwecja z pewnością taką posiada i ją realizuje.
Dane dotyczące liczby nowych zachorowań jak i zgonów świadczą, że jest zupełnie nieefektywna lub jak twierdzą jej zagorzali przeciwnicy, wręcz zbrodnicza.