Progresywni posłowie tak argumentują pomysł odebrania rodzicom prawa do wychowania dzieci.
" Droga do równego społeczeństwa zaczyna się w piaskownicy. W przedszkolu budowany jest fundament kształtowania się jednostki, który zapewnia dzieciom podstawy pedagogiczne, kontekst społeczny i kontakt z większą liczbą dorosłych, co jest niezbędne do ich rozwoju i nauki". Później jest jeszcze cudniej.
(...) Przedszkole to miejsce, gdzie dzieci mogą poznawać innych ludzi i wychodzić z destrukcyjnych relacji rodzinnych. Pracownicy placówki mogą być tymi, którzy w porę uruchamiają alarm, gdy widzą, że dzieci są zagrożone. Rozszerzenie opieki nad dziećmi prowadzi do bardziej równego społeczeństwa i umożliwia większej liczbie kobiet wejście na rynek pracy i zdobycie zabezpieczenia finansowego, niezbędnego do ich wyzwolenia".
Zwolennicy tego pomysłu kończąc uzasadnienie, piszą:
"Idea silnego państwa opiekuńczego opiera się na stworzeniu możliwości wyzwolenia się jednostki z klasy społecznej, płciowej oraz rodziny. Proces wyzwolenia powinien rozpocząć się już w wieku przedszkolnym".
Najwidoczniej posłom zależy do powrotu do polityki społecznej socjaldemokratów z lat 30. lansowanej przez jedną z architektów szwedzkiego modelu państwa opiekuńczego panią Alvę Myrdal. Laureatka pokojowej Nagrody Nobla z 1982 roku była również gorącą orędowniczką eliminowania z życia społecznego jednostek patologicznych, których problemy mogły być odziedziczane. Jednym z rozwiązań tego problemu był program przymusowej sterylizacji kobiet. Trwał do połowy lat 50. XX wielu.
Teraz niebezpieczny dla państwa element, w myśl wnioskodawców, nie będzie miał prawa dojrzeć. O tym, że tak postępowy pomysł znajdzie poparcie większości w parlamencie, jestem całkowicie przekonany.