Próby wpływania naszej dyplomacji na decyzje podjęte przez Sąd Rejonowy w Göteborgu są skazane na niepowodzenie. Szwedom wystarczy powołać się na niezależność sądu, co też ambasador Szwecji uczynił. Sędzia, który wydał odmowną decyzję w sprawie wydania Polsce, Stefana Michnika dopełnił tylko formalności.
Szwedzka prokuratura, która badała wniosek sądu wojskowego w Warszawie uznała, że zarzuty stawiane wobec byłego stalinowskiego sędziego są - według szwedzkiego prawa - bezzasadne. W optyce szwedzkich prokuratorów wniosek zawierał dość niejasno sprecyzowane zarzuty popełnienia przez Michnika kilkudziesięciu przestępstw sądowych.
W Polsce IPN uznał je, całkiem słusznie, za zbrodnie komunistyczne, wyczerpujące znamiona zbrodni przeciwko ludzkości.
Problem w tym, że szwedzka prokurator, która rozpatrywała wniosek, nie mogła dojść do podobnego wniosku. Nie zna bowiem dostatecznie dobrze szczegółów związanych z przestępstwami, jakich w latach 50. miał się dopuścić Stefan Michnik będąc sędzią stalinowskiego sądu wojskowego.
Prokurator Lena Medelius nawet nie musiała zgłębiać tej tematyki; nakaz aresztowania dotyczył bowiem obywatela Szwecji, którego obce państwo podejrzewa o zbrodnie popełnione prawie 70 lat temu. Do 2014 roku, każda bez wyjątku zbrodnia popełniona w Szwecji czy też ta popełniona za granicą przez szwedzkiego obywatela, ulegała po 25 latach przedawnieniu. Nie było więc w świetle szwedzkiego prawa podstaw formalno-prawnych, aby wszcząć procedurę ekstradycji Michnika do Polski.
Polskie MSZ powołuje się na fakt, że Szwecja była jednym z 60 krajów-sygnatariuszy Rzymskiego Statutu Międzynarodowego oraz, że tym samym zobowiązała się do przestrzegania jego postanowień. Mówią one m.in., że zbrodnie przeciwko ludzkości nie podlegają przedawnieniu.
Problem w tym, że jego postanowienia, które nabrały mocy prawnej w 2002 roku, dotyczą jedynie zbrodni popełnionych po tej dacie.
Nie ma co się łudzić, że rząd w Sztokholmie ruszy sumienie i pójdzie nam w tej sprawie na rękę. Nie zrobił tego w latach 80. kiedy Centrum Szymona Wiesenthala prosiło o pociągnięcie do odpowiedzialności karnej - mieszkających od zakończenia II wojny światowej w Szwecji - byłych estońskich i łotewskich kolaborantów podejrzanych o udział w Zagładzie Żydów.
Dlaczego zatem Szwedzi mieliby zmienić zdanie w przypadku Stefana Michnika, który w spokoju doczekuje swoich ostatnich dni w dobrze strzeżonym Domu Starców w Göteborgu?!
Nie zakupiliśmy przecież od Szwedów myśliwców, krążowników czy okrętów podwodnych. Nie wyraziliśmy chęci skorzystania ze szwedzkiego know-how w kwestii budowy naszej elektrowni atomowej. Nie chcemy zgodzić się na utrzymanie w naszym kraju tysięcy migrantów z Afryki czy Bliskiego Wschodu.
Ponadto nasz kraj rządzony jest przez opcję polityczną, która dla premiera Stefana Lövena stanowi zagrożenie dla postępowej Europy. My z kolei wciąż uważamy Szwecję za państwo prowadzące umiarkowaną politykę, zawsze nastawioną na kompromis.
Nie pamiętamy zazwyczaj, że szwedzki kompromis ma niezwykle wysoką cenę.
PRZEMYSŁAW GOŁYŃSKI