Anders Tegnell słynący z pewności siebie, główny epidemiolog kraju twierdził, że jesienią sąsiednia Norwegia, odnotuje kilkakrotnie więcej zachorowań ma COVID-19 od Szwecji.
Tegnell był przekonany o tym, że Norwegowie, Duńczycy, a także Finowie zmęczeni kwarantanną i częściowym lockdownem, będą zachowywali się mniej odpowiedzialnie i to spowoduje wzrost przypadków zakażeń.
Jednak w tych krajach, oprócz wprowadzenia wiosną szeregu ostrych restrykcji przetestowano zdecydowanie więcej osób niż w Szwecji. Dodatkowo udało się tam izolować większość zarażonych i tym samym zatrzymać łańcuch zakażeń. Coś, co w Szwecji funkcjonowało o wiele gorzej, o czym wielokrotnie przypominali krytycy Tegnella i Urzędu Zdrowia Publicznego.
- Interesujący będzie rozwój sytuacji w Szwecji jesienią. Wydaje mi się niestety, że będziemy mieli tu więcej zakażeń niż w innych krajach, mówił w czerwcu Björn Olsen, profesor chorób zakaźnych Uniwersytetu w Uppsali.
Po wakacjach, kiedy na kontynencie koronawirus, zaczął o sobie ponownie przypominać, Tegnell utwierdzał władze oraz społeczeństwo, w przekonaniu tym że wzrosty w Szwecji są marginalne i że nie powtórzy się sytuacja z wiosny.
Szwedzki rząd jeszcze w październiku poluzował rekomendacje dotyczące osób starszych i zezwolił na zwiększenie limitu publiczności z miejscami siedzącymi z 50 do 300. Tymczasem SARS-CoV-2 zaczął szybko się rozprzestrzeniać również w Szwecji.
1 listopada Anders Tegnell w wypowiedziach dla mediów potwierdził, że wzrost infekcji, jest większy niż się, spodziewano.
11 dni później odsetek zakażeń koronawirusem w Szwecji na milion mieszkańców przewyższył ten odnotowany w Stanach Zjednoczonych.
- Jeśli nie zrobimy nic więcej, aby powstrzymać tą epidemię, nasza rzeczywistość zamieni się w ciemność, mówił, wtedy premier Löfven informując społeczeństwo o wprowadzeniu zakazu sprzedaży alkoholu po godz. 22.
W ostatni poniedziałek rząd poinforował o zmniejszeniu limitu publicznych zgromadzeń z 50 do 8 osób. W ubiegłym tygodniu przybyło w Szwecji prawie 31 tysięcy zarażonych koronawirusem. W Danii prawie 7 i pół tysiąca, w Norwegii ponad 3 tysiące, a w Finlandii odnotowano niewiele ponad półtora tysiąca przypadków zakażeń.
Wielu lekarzy oraz ekspertów nie powiązanych z Urzędem Zdrowia Publicznego domaga się od szwedzkich władz wprowadzenia dalszych obostrzeń, w tym obowiązku zakrywania ust i nosa w miejscach publicznych.
Pomimo rekomendacji WHO Anders Tegnell wciąż utrzymuje, że nie ma dostatecznych dowodów na to, że maseczki ochronne zmniejszają ryzyko zakażenia się patogenem.
Większość mieszkańców dużych miast, bez jakichkolwiek zabezpieczeń wciąż tłoczy się w restauracjach, środkach komunikacji miejskiej czy w galeriach handlowych.