Będzie tak, dopóki rząd nie przyzna się, że postawił na niewłaściwego konia. Wzruszenie ramionami to na razie jedyna reakcja, na jaką mogą się zdobyć władze po krytyce ze strony Finlandii, Danii czy Norwegii. Nie pomogą wnikliwe artykuły na łamach uznanych i opiniotwórczych brytyjskich czy amerykańskich dzienników.
Potępienie tzw. szwedzkiej strategii walki z koronawirusem na forum, na przykład ONZ lub Parlamentu Europejskiego, mogłoby zmienić stosunek rządu do Andersa Tegnella i jego luzackiego podejścia do pandemii. No ale wiadomo, Szwedzi to nie nasza opozycja. Nie będą za granicą mówić źle o swoim rządzie, choćby liczba ofiar covidu w Szwecji musiała być liczona w setkach tysięcy.
Tegnell odczuwa jednak oddech swoich mocodawców. Od dłuższego czasu próbuje sygnalizować, że SARS-CoV-2 to zagrożenie, które nie może zaszkodzić aktywnym zawodowo, dbającym o tężyznę fizyczną Szwedom. Główny epidemiolog kraju wielokrotnie dawał do zrozumienia, że gdyby nie imigranci, to rdzenna populacja nabyłaby szybko odporność stadną.
Latem podkreślał, że Szwecja musi być porównywana do takich krajów jak Wielka Brytania czy Belgia, które „również posiadają duże grupy imigrantów". Wiosną, kiedy szybko rosła liczba zgonów wśród pensjonariuszy domów opieki, wskazywał na brak przestrzegania zasad higieny przez personel. Wszyscy w Szwecji wiedzą, że pracują tam przeważnie imigranci, wśród nich wielu Polaków. Tegnell nie mówił wtedy o tym, że dzięki wytycznym Urzędu Zdrowia Publicznego, osobom tam pracującym nie pozwalano używać środków ochrony osobistej.
Trzeciego grudnia Tegnell był gościem publicznej telewizji. Na pytanie dziennikarza, dlaczego w Szwecji liczba ofiar koronawirusa jest o wiele wyższa niż w krajach sąsiednich, epidemiolog wskazał na dwa czynniki. Gęstość zaludnienia oraz imigrantów. „Norwegia i Finlandia to kraje słabo zaludnione, gdzie są małe skupiska imigrantów. W innych krajach to właśnie te grupy przyczyniły się w dużym stopniu do wzrostu infekcji. Dlatego też w tym wymiarze możemy się porównywać bardziej do krajów południa Europy".
Następnego dnia wypowieź eksperta podchwyciły niektóre komercyjne media, zarzucając Tegnellowi niefortunną argumentację. W jego obronę stanęła wówczas epidemiolożka Agnes Wold, ta sama, która wiosną wypowiedziała w telewizji znamienne słowa: „Koronawirus to paragon, ale na szczęście zabija tylko starych ludzi".
Po kilku dniach Tegnell przeprosił za swoje słowa.
Jednak postawa zarówno jego, jak i pani profesor Wold musi przemawiać do nawet tych, którzy wierzą, że rząd Szwecji, obrał swoją strategię walki z koronawirusem tylko po to, aby nie pogwałcić praw obywateli do życia w społeczeństwie otwartym.