Ostatnie sondaże pokazują, że 26 maja Szwedzi zagłosują podobnie jak w wyborach parlamentarnych we wrześniu. Czyli, że większość głosujących poprze kandydatów centroprawicowych. Nie oznacza to jednak, że będą oni wspierać rozwiązania korzystne dla Polski.
Jeśli chodzi o takie kwestie jak relokacja uchodźców, polityka energetyczno-klimatyczna, praworządność czy wreszcie dyrektywa dotycząca pracowników delegowanych, którą Polska zaskarżyła do Trybunału Sprawiedliwości UE, to szwedzka centroprawica mówi tym samym głosem co socjaldemokraci. Może nie wypowiada się tak ostro, jak kandydaci partii rządzącej, którzy wprost mówią, że Polsce nie należy się ani grosz z funduszy strukturalnych, ale w sumie podzielają ten pogląd.
W szwedzkich mediach, które w większości finansowane są częściowo przez rządowe dotacje, a nawet te komercyjne, trwa w najlepsze nagonka na Polskę. Realizowane przez samorządy w Polsce inwestycje - dzięki wsparciu unijnych funduszy - przedstawia się niekiedy prawie jako nasze fanaberie.
Przekaz jest bardzo jasny: Polska, która wybrała sobie rząd, który dąży do autorytaryzmu i automatycznego wykluczenia się z europejskiej wspólnoty bogaci się naszym kosztem! Oprócz tego; nie zamyka kopalni węgla, nie pozwala kobietom przerywać ciąży, nie chce przyjmować uchodźców, prześladuje osoby LGBT i ogranicza wolność słowa.
Kilka dni temu Helené Fritzon, ”jedynka” socjaldemokratów i była minister ds. imigracji, powiedziała w telewizji, że w Polsce wyrzucono dziennikarza mediów publicznych tylko za to, że chciał zaprosić do swojego programu... kobietę. Chyba pani Fritzon, pomyliły się kontynenty, ale to do Szwedów trafia. Większość z nich jest bowiem zaprogramowana, żeby takie fake newsy płynące z ust przedstawiciela ”waadzy” przyswajać jako fakty.
Jedyna partia, która trzyma rezon i nie daje się podporządkować oficjalnej antypolskiej narracji, to Szwedzcy Demokraci. We wszystkich ww. kwestiach nie zgadzają się ze swoimi oponentami. Popiera ich około 18 procent wyborców - to 8 procent więcej niż pięć lat temu. Pozwoli im to na wprowadzenie, nie 2 deputowanych jak ostatnio, ale czterech.