Rzecz dzieje się w Instytucie Karolinska; uniwersyteckim szpitalu, którego komitet co roku przyznaje Nagrodę Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny.
Na jednym z oddziałów szpitala pracuje pewien lekarz żydowskiego pochodzenia, który podlega dość osobliwemu ordynatorowi. Z pewnych źródeł dowiedziałem się niedawno, że jest nim syn południowoamerykańskiego imigranta-chirurga, który kiedyś operował samego Che Guevarę.
Ordynator do dziś nie ukrywa swoich lewackich sympatii i nienawiści do Żydów i państwa Izrael publikując w mediach społecznościowych antysemickie materiały.
Przez kilka lat mężczyzna - wraz z innymi pracownikami szpitala - systematycznie nękał i prześladował lekarza, a także jego żydowskich kolegów zatrudnionych w Instytucie Karolinska. Na widok lekarza ordynator miał w zwyczaju rzucać antysemickie epitety, jak na przykład ”idzie żydowskie ghetto”. Odmawiał mu wydania zgody na zagraniczny wyjazd na naukowe seminarium, przeszkadzał w kontaktach z pacjentami i w rozwijaniu jego kariery.
Sekowany lekarz już w 2017 roku powiadomił o sprawie władze tej prestiżowej placówki i związki zawodowe. Jednym z przedstawicieli związku okazał się być poplecznik ordynatora. Wszczęto nawet wewnętrzne śledztwo, które jednak nie przyniosło żadnych rezultatów, a sytuacja żydowskiego lekarza się nie poprawiła.
Sprawą zajęli się natomiast pracownicy Centrum Szymona Wiesenthala, którzy zażądali jesienią spotkania z kierownictwem Instytutu Karolinska. Próbowano potem ordynatorowi zaproponować zmianę miejsca zatrudnienia, ale ten stanowczo odmawiał. Minęło kilka miesięcy; władze szpitala wymienili co prawda kilku szefów kliniki, ale ci nowi wolą zachować lojalność wobec tych wcześniejszych.
Rabin Abraham Cooper z Centrum Szymona Wiesenthala - kilka tygodni temu - postanowił skontaktować się w tej sprawie z amerykańskim rządem. Elan Carr, specjalny pełnomocnik prezydenta Trumpa ds. Monitorowania i Walki z Antysemityzmem podjął odpowiednie kroki i natychmiast polecił pracownikom ambasady USA w Sztokholmie przeprowadzenie rozmowy z prześladowanym lekarzem.
Tymczasem personel instytutu twierdzi, że w szpitalu wciąż panuje zmowa milczenia. Wydaje się także, że samorządowcy sprawujący zwierzchnią władzę nad Karolinska nie wierzą, że antysemickie prześladowania mogą mieć tam miejsca, bowiem placówka wdrożyła przecież "program zerowej tolerancji" dla tego rodzaju zachowań.
Jak widać walka z antysemityzmem, którego przecież w Szwecji nie ma, jest tak samo owocna, jak walka komunistów o pokój za czasów Związku Sowieckiego. Kilka dni temu premier Szwecji ogłosił, że w przyszłym roku odbędzie się w Malmö międzynarodowa konferencja poświęcona ofiarom Zagłady i problemowi antysemityzmu.
Założę się, że jej uczestnicy skoncentrują się na tych rasistach, których dobrze znają, czyli tych z USA, Francji, Wielkiej Brytanii.