"To, co się dzieje w Polsce w przerażający sposób pokazuje, jak szybko można odebrać demokratyczne prawa, które uznaliśmy za coś oczywistego. Dlatego nie możemy przestać się oburzać. Jeśli demokracja w Polsce upadnie, upadnie też wielka idea zjednoczonej Europy" - grzmiał i straszył w niedzielę Peter Wolodarski, redaktor naczelny dziennika Dagens Nyheter, czyli odpowiednika rodzimej Gazety Wyborczej.
Nic więc dziwnego, że artykuł przedrukowała w poniedziałek wspomniana powyżej i zaprzyjaźniona z Wolodarskim Gazeta opatrując go tytułem "”Największy dziennik Szwecji solidaryzuje się z polskimi demokratami". Już sam nagłówek zawiera nieprawdę, bowiem Dagens Nyheter posiada trzeci co do wielkości nakład.
Urodzony w 1978 roku w Sztokholmie Peter Wolodarski kieruje gazetą od sześciu lat. Jego ojciec Aleksander w 1968 roku przebywał w Szwecji w ramach studenckiej wymiany. Gomułkowska czystka w PZPR pozwoliła mu pozostać w Szwecji, gdzie pracował jako architekt.
Kierowany przez niego dziennik w ostatnich latach nie raz znajdował się w opałach. Kiedy Wolodarski został naczelnym Dagens Nyheter, swoją pracę rozpoczął od próby zmuszenia kilkunastu doświadczonych dziennikarzy do opuszczenia redakcji. Nie zgodziły się na to związki zawodowe, które zarzucały mu szykanowanie współpracowników. Wolodarski - według związkowców - miał też pod groźbami wymuszać od dziennikarzy milczenie.
W 2016 roku kierowane przez niego Dagens Nyheter - posiadając relacje naocznych świadków - podjęło decyzję o niepublikowaniu informacji na temat serii molestowań i gwałtów jakich dopuszczali się młodzi imigranci podczas festiwalu młodzieży "We are STHLM" w sierpniu 2016 roku. Na łamach dziennika, często pojawiały się nieprawdziwe informacje, jakoby niezależne portale opisujące negatywne skutki polityki imigracyjnej szwedzkiego rządu były kierowane i finansowane przez władze Rosji.
Od czasu przejęcia władzy w Polsce przez PiS - w wyborach w 2015 roku - gazeta wielokrotnie prezentowała na swoich łamach opinie szkalujące demokratycznie wybrany polski rząd. Jednocześnie gazeta w samych superlatywach pisała o polskiej opozycji.
Czyżby redaktor Wolodarski troszcząc się o Polskę i zjednoczoną Europę marzył o takiej demokracji, która służyłaby jedynie tej jednej słusznej idei, tak jak ma to miejsce w Szwecji?