Szczecin 1945 - bohaterowie, antybohaterowie i zwykli pionierzy
Radio SzczecinRadio Szczecin » Szczecin 1945 - bohaterowie, antybohaterowie i zwykli pionierzy » Felietony

W sowieckiej propagandzie wojennej, gazetkom frontowym i redagującym je korespondentom wojennym, wyznaczano bardzo ważną rolę. Mieli dbać o morale żołnierzy i zagrzewać ich swymi tekstami do walki. Dowódcy otrzymali polecenie ułatwiania reporterom w mundurach docierania na pierwszą linię walki, a specjalne mobilne frontowe drukarnie produkowały tysiące egzemplarzy pisemek dla żołnierzy. Podczas oblężenia Szczecina przez wojska sowieckie, w kwietniu 1945 r. jednym z takich korespondentów był Wiaczesław Aleksandrowicz Kowalewski, piszący dla frontowego pisemka „Na rozgrom wraga” (pokonać wroga).
Tekst odnalazł w rosyjskim internecie i przetłumaczył Jan Sinius. Jest to relacja z rajdu sowieckich zwiadowców do centrum Szczecina. Data rajdu nie został podana ale wydaje się, ze może chodzić o środę 25 kwietnia. Tego dnia Niemcy wycofywali się z miasta ale Rosjanie jeszcze obawiali się wkraczać do centrum. Nie wiedzieli jakie siły przeciwnika mogą okopać się w mieście. Tę wiedzę musieli zdobyć zwiadowcy, a byli to niekiedy prawdziwi wirtuozi dyskretnego poruszania się w mieście, w którym jeszcze był wróg. Tekst ten, Kowalawski zamieścił po wojnie w zbiorze swoich opowiadań "Zeszyty z wojskowego chlebaka". Książkę tę wydano w 1968 roku:


Pachniało trupami. Słodkawo tak. Bardzo nieprzyjemny zapach do którego nie da się przyzwyczaić. Mówią, że na wojnie do wszystkiego można się przyzwyczaić, lecz ja się z tym nie zgadzam. Prawie do wszystkiego, lecz nie do trupiego smrodu. Skąd tyle zwłok? O miasto nawet jeszcze nie było walk. Niemniej na obrzeżach Szczecina wręcz roiło się od zwłok. Nie ma niczego gorszego dla ludności cywilnej, niż anarchia. Władze Rzeszy zdążyły stąd uciec, a sowieckie jeszcze nie nadeszły. Strefa buforowa pomiędzy wojskami i anarchia to raj dla maruderów, dezerterów, przestępców i wszelkiego rodzaju szumowin.

Zadaniem naszego maleńkiego, lecz odważnego oddziału było właśnie dowiedzenie się w którym miejscu ta strefa buforowa się kończy i gdzie zaczyna się obrona oraz pozycje niemieckich regularnych wojsk. Co prawda, teraz ciężko było odróżnić oddziały liniowe od spontanicznie zebranych ludzi z pospolitego ruszenia – Volkssturmu. Wszyscy są ubrani byle jak i uzbrojeni w co tylko popadło. Rodzaje wojsk są kompletnie przemieszane. W jednych okopach walczą u nich czołgiści wraz z byłymi lotnikami Göringa, a marynarze z okrętów podwodnych ruszają do ataków razem z piechotą. Wczoraj akurat nasz batalion odbijał natarcie takich marynarzy. Mówiono, że to ci, których Niemcy ewakuowali z bazy okrętów podwodnych spod Gdańska.

Ta ziemia niczyja i brak niemieckich wojsk sprawiają tylko pozory bezpieczeństwa. Jedynie niedoświadczony żołnierz mógłby się poczuć spokojny. My wiedzieliśmy, że na tych szarych, zapylonych ulicach, kulę można dostać z każdej strony. Zza pleców, z góry - z dachu, lub dostać swoją serię od przodu, z mglistego pyłu. Na szczęście są ze mną śmiali, doświadczeni i ostrzelani ludzie. Wezmę ich ze sobą, jeśli uda nam się wrócić z tego rajdu. Ze zwiadowcami teraz ciężko, zwiad jest teraz w cenie. Wojska nacierają na całej linii frontu. Armijni i dywizyjni zwiadowcy są niczym skierowane naprzód anteny, których celem jest sprawdzić i zrozumieć po czym prą nasze oddziały, jaką spotkają obronę, jaką zasadzkę szykuje wróg. Mi nie starczało doświadczonych zwiadowców, lecz pozwolili mi zebrać grupę z piechoty. Zgodzili się bym wziął ludzi na własną odpowiedzialność i według własnego uznania. I ja oczywiście przeszedłem się, wybierając samych bandytów. [...]

Nie skłamię, jeśli powiem, że w tym oddziale dowodziłem prawdziwymi bestiami. Oczywiście, w dobrym sensie. Lecz jeśli mam być szczery, sam nie spodziewałem się tego, na ile śmiali ludzie mi się dostali. Kiedy w jednej z alejek natknęliśmy się na dwóch niemieckich strzelców – może dezerterów, a może odciętych od swojej jednostki – nawet nie zdążyłem wydać rozkazu, jak Stiepan złamał jednemu z nich szyję, aż chrupnęła, a drugiego uderzył nożem, rozcinając od brzucha do pachwiny, tak, że na chodnik wyleciały jego wnętrzności. „Stiopa Morderca” – w czasie pokoju, przed wojną Stiepan Jewgieniewicz Malietin był szkolnym nauczycielem w młodszych klasach. Nie wiem jak on po wojnie będzie mógł uczyć dzieci. […]

Teraz oni zabijali bez mrugnięcia oka. Zabijali rutynowo, jak co dzień. Bez zadowolenia i smakowania, lecz mimo tego robili to tak, jakby przez całe życie zajmowali się tylko tym. […]

Przemieszczaliśmy się jak najciszej i najostrożniej, starając się nie angażować w niepotrzebne starcia i wymiany ogniowe. W dół ulicy ciągnął się smog i dym. Wszędzie pożary, będące efektem bombardowań i podpaleń maruderów, zacierających swoje ślady. Na skrajach ulic walały się wywrócone wozy i złom. Samochody, którym zabrakło benzyny, stały niczym martwe pomniki. Od czasu do czasu trafialiśmy na kolumny uchodźców, którzy, zdawało się, że nie zwracali na nas nawet uwagi. Skoncentrowani byli głównie na tym, by przemieszczać naprzód nogi i patrzeć gdzieś w dal, w jeden punkt. Jak można było tu nie wspomnieć 1941 roku i dróg Smoleńszczyzny, Briańszczyzny i takie same kolumny, lecz naszych uchodźców, od których my wtedy ze wstydem odwracaliśmy wzrok.

Przechodziliśmy przez dom, z którego dobiegały jęki i krzyki. W domu wyraźnie "zabawiano się" i znęcano nad kobietą. Rubien i Jasienkow chcieli interweniować, lecz ja im nie pozwoliłem. Nie mogliśmy. Nie mogłem przerwać naszego zadania – zwiadu, dla Niemki cierpiącej od jakiegoś marudera lub jakiejś innej kreatury. Dima Gunderiow, chłopak ciekawski w swojej naturze, był zaskoczony architekturą budynków, jakością dróg i chodników. Cały czas cicho cmokał językiem i szeptał: „Takie rzeczy! Umie Niemczura tworzyć z sercem. Oto jest i Europa. Oto kultura.

fotko
Fot.: Rosyjskie Państwowe Archiwum Dokumentacji Kinowej i Fotograficznej

Ciekawa jest informacja zawarta w tekście o znalezieniu zwłok, bestialsko torturowanych sowieckich jeńców w gmachu określonym jako biblioteka. Zdaje się chodziło o dzisiejszy gmach Książnicy pomorskiej, wówczas budynek Stadtbibliothek:


Gdy doszliśmy do budynku miejskiej biblioteki publicznej, to po bruku zagruchotały gąsienice i zagrzechotały ciężarówki. Zabłąkany, oderwany od swoich wojsk, niemiecki oddział śpieszył, wijąc się po ulicach. My, chcąc znaleźć się jak najdalej od nich, ukryliśmy się w budynku biblioteki. Był czas żeby się rozejrzeć i przeczekać. Na piętrze znaleźliśmy osiem ciał naszych zabitych żołnierzy, nad którymi Niemcy się znęcali. Trzech miało odcięte głowy, które leżały osobno od tułowia. Inni byli przebici żelaznymi prętami, które nadal sterczały z ich ciał. Na jednym z chłopców próbowali wyciąć nożem gwiazdę, lecz nie udało im się i po prostu zakłuli go bagnetem. Patrzyliśmy się w milczeniu na to bestialstwo, paląc papierosy, skrzypiąc zębami i nie mogąc niczego zrobić. „Oto i masz Dima, europejską kulturę.” – były to jedyne słowa, jakie mogłem w tej chwili z siebie wydusić. […]
Z tego zwiadu wszyscy wrócili żywi. Szczecin został zdobyty przez nasze wojska 26 kwietnia. Pochowaliśmy zwłoki bestialsko zamordowanych chłopców. Bez identyfikatorów, bez imion.



Ile w tym opisie jest autentycznych doświadczeń a ile fikcji? Badacz, Jan Sinius wskazuje, że autor, będąc pisarzem i redaktorem frontowej gazetki, raczej nie mógł dowodzić oddziałem zwiadowczym. Skłania go to ku opinii, że opis ten został zmyślony lub powstał w oparciu o przeżycia innych ludzi. Ale jeśli nawet opowieść Kowalewskiego powstała na bazie opowieści zwykłych zwiadowców, to i tak ocaliła dla nas barwny epizod z walk o Szczecin. A tych jest niezwykle mało.
 

Zobacz także

2022-09-12, godz. 16:10 "Szczecin 1945 - bohaterowie, antybohaterowie i zwykli pionierzy" Felieton Piotra Semki Do posłuchania w każdy piątek, o godz. 16.30 w magazynie Wszystko na gorąco. » więcej 2024-01-26, godz. 15:54 51. Pierwszy dzień w Szczecinie bez niemieckich barek z uchodźcami z Grodu Gryfa. 4 lipca 1945 roku (26.01.2024) Z perspektywy czasu robi wrażenie upór z jakim działacze Komunistycznej Partii Niemiec rządzący między końcem maja a końcem lipca ściągali do Szczecina… » więcej 2024-01-19, godz. 16:34 50. Wczesnym rankiem 3 lipca 1945 roku, wojewoda Leonard Borkowicz i prezydent Piotr Zaremba, wyruszają z Koszalina przez… Słynna autostrada „Berlinka” bardzo szybko umożliwiła im dojazd ze Szczecina do głównej kwatery sowieckiego marszałka pod Berlinem. Rezydował on w willowym… » więcej 2024-01-12, godz. 16:37 49. 1 lipca 1945 r. Rosjanie niespodziewanie wzywają Piotra Zarembę do Berlina. Na wszelki wypadek przysyłają po niego… W poprzednich odcinkach tego cyklu wspominałem, że okres przesilenia w kwestii przynależności Szczecina objawił się dziwnym fenomenem. Rosjanie po oddaniu… » więcej 2024-01-05, godz. 16:39 48. Koniec czerwca 1945 roku. Społeczny Komitet Pomocy Polakom w Szczecinie obchodzi Święto Morza (5.01.2024) Komitet Pomocy Polakom przez ponad dwa tygodnie między wyjazdem Piotra Zaremby z miasta a końcem niemieckich rządów pełnił dziwaczną rolę reprezentanta… » więcej 2023-12-29, godz. 16:32 47. Koniec czerwca, początek lipca 1945 - ostatnie dwa tygodnie władzy niemieckich komunistów nad Szczecinem (29.12… 20 czerwca 1945 roku niemiecki burmistrz Ernst Wiesner rozesłał do burmistrzów dzielnicowych specjalny okólnik. Przypominał w nim że w Szczecinie nie ma… » więcej 2023-12-22, godz. 16:39 46. Zdzisław Trzyciecki - pierwszy Polak urodzony po wojnie w Szczecinie (22.12.2023) Rok 1945 był czasem kiedy w polskim Szczecinie wszystko było pierwsze. Pierwsze szkoły, pierwsze polskie szpitale, pierwsze polskie oddziały straży pożarnej… » więcej 2023-12-15, godz. 16:44 45. Koniec czerwca 1945 r., Piotr Zaremba czeka na decyzję Rosjan i aliantów w sprawie Szczecina. Ekipa Bieruta zachowuje… Piotr Zaremba w trakcie swojego drugiego wygnania ze szczecina w drugiej połowie czerwca 1945 roku miał okazję do krótkiego odpoczynku po intensywnych dziesięciu… » więcej 2023-12-08, godz. 16:20 44. Ks. Kazimierz Świetliński, drugi polski kapłan w powojennym Szczecinie (8.12.2023) O ile ks. Floriana Berlik był pierwszym polskim kapłanem przybyłym do Szczecina – o tyle przybyły tu 12 czerwca 1945r. ks. Świetliński stał pionierem… » więcej 2023-12-01, godz. 16:41 43. Jak można było przeżyć jeden dzień w Szczecinie latem 1945 roku (1.12.2023) Jak można było przeżyć jeden dzień w Szczecinie latem 1945 roku jeśli było się Niemcem? Sięgnijmy do wspomnień Szczecinianina Otto Römlinga opisującego… » więcej
12345