Grę do recenzji dostaliśmy od dystrybutora Nintendo na Polskę firmy Conquest entertainment a.s.
Musiałem od początku zrobić to zastrzeżenie, żebyście nie spodziewali się w tym tekście jakiś porównań do tego, co było wcześniej. Oczywiście, po krótkim rozeznaniu wiem, że w stosunku zwłaszcza do starszych odsłon serii, Monster Hunter Rise w kwestii mechanik rozgrywki jest poważnym krokiem do przodu. A i rozwinięciem pomysłów ze wspomnianego poprzedniego Monster Hunter World. Tyle, że dla mnie przecież WSZYSTKO było nowe w tej grze. Choć ogólne ramy gatunku RPG akcji znam (grałem także w gry inspirowane MH), to Monster Hunter Rise wydaje się wymykać prostym porównaniom. Co tu kryć - to klasa sama dla siebie.
I postaram się o tym opowiedzieć właśnie z perspektywy osoby stawiającej pierwsze kroki w świecie Monster Hunter. Jeżeli jesteś fanem serii, cóż, to niekoniecznie tekst dla Ciebie, zakładam, że albo już grę masz, albo planujesz mieć. I jestem niemal pewien, także z perspektywy "świeżaka", że żałować nie będziesz.
A wracając do moich wrażeń - nowego fana serii (tak, już nim jestem): opisywana gra jest zwyczajnie... wielka. Nie tylko rozmiarem potworów, na które polujemy. Podam kilka przykładów: sama lista wytwarzania od razu liczy 100 pozycji. Moja skrzynka na łupy już po kilku dosłownie godzinach była wypełniona setkami przedmiotów, każdy miał jakieś swoje zastosowanie. Gdy przemierzamy plansze, można się poczuć jak w "raju zbieracza" - bez przerwy coś migocze nam przed oczami. Oczywiście przydaje się wyjaśnienie, jak to wszystko działa i jest ze sobą powiązane. Więc okienka samouczka na początku zabawy "wyskakują" praktycznie bez przerwy. Dawka wiedzy do przyswojenia na temat mechaniki gry może przytłoczyć - nie ukrywam, miałem takie momenty - ale naturalnie z biegiem czasu da się tego wszystkiego nauczyć. A przede wszystkim - zapamiętać.
Przejdźmy do najważniejszego elementu Monster Hunter Rise, czyli oczywiście polowania na Wielkie Potwory. Przyznam, że gdy zacząłem "łapać" mechanikę, potyczki w tej produkcji (a to niespodzianka, heh) zrobiły na mnie duże wrażenie. Co ciekawe, chociaż dzieją się w czasie rzeczywistym, podstawą jest planowanie niczym w turowej walce, obserwacja zwyczajów przeciwnika i odpowiednie przygotowanie do łowów. Tu ważne jest nawet to, ile jedzenia ze sobą zabierzesz (chwila minęła, zanim odkryłem, że mam w ekwipunku... grilla do przyrządzania zbieranego w grze surowego mięsa). A co powiecie na to, że pasek wytrzymałości - tradycyjnie zużywanej podczas różnych akcji w boju - maleje po jakimś czasie spędzonym na planszy? Albo że trzeba pamiętać o ostrzeniu oręża, bo to się zużywa w trakcie walki?
Aha: od razu dostajemy do dyspozycji kilkanaście typów uzbrojenia, każdy z potężnym drzewkiem rozwoju (u kowala) i każdy działający nieco inaczej od pozostałych. To także bronie dystansowe. Na samym ich testowaniu na arenie treningowej można spędzić przynajmiej kilka godzin, żeby wybrać najbardziej pasujący do naszego stylu oręż. Warto też nauczyć się przydatych kombinacji klawiszy, dzięki którym odpalimy mocarne, siejące spustoszenie ataki.
Walka wymaga też planowania w czasie samej potyczki, bo potwory naturalnie nie stoją w miejscu. Więc umiejętnością staje się nawet ustawienie na placu boju, próba też przewidywania akcji przeciwnika - żeby "wstrzelić" się z ciosem i nie nadziać na bolesną kontrę. Kombinacja refleksu i planowania, brawury i rozwagi, wykorzystywanie stylów danej broni, ale i przedmiotów jakie nam w potyczce mogą pomóc - Monster Hunter Rise potrafi oszołomić różnorodnymi możliwościami. A potwory można też łapać... Albo, dajmy na to, gdy do unieszkodliwienia bestii użyjemy odpowiednich gadżetów, dostaniemy ekstra materiały przydatne w ulepszaniu broni czy pancerza... Warto, naprawdę warto czytać samouczki, opisy potworów i inne teksty objaśniające świat i zasady tej zabawy. Doprawdy - powtórzę - ilość możliwości jest ogromna. Ta gra naprawdę jest wielka złożonością swojej mechaniki.
Zresztą, mało to jest opowieści fanów, którzy - dajmy na to - poświęcają cały dzień, żeby nazbierać materiały na ulepszenie broni czy pancerza? I co tu kryć, też tak robiłem... Z potworów zbieramy materiały (jak wspomniałem wcześniej, zbieramy je także na planszach), ulepszamy, testujemy... Jeżeli "załapiecie bakcyla" to opowieści o setkach godzin spędzonych w Monster Hunter Rise nie będą przesadzone. Ba, w Japonii, gdzie seria cieszy się wyjątkowym statusem, słyszało się o urlopach branych specjalnie na premierę Monster Hunter Rise - albo i o szefach, którzy sami robili swoim pracownikom wolny "moster-day".
Graficznie ta produkcja na ekranie przenośnego Switcha prezentuje się wybornie. Może nie tak dobrze jak wspominane, poprzedzające Monster Hunter World (które było za duże technicznie na przenośną konsolę Nintendo), ale doprawdy nie mam się tu do czego przyczepić. A że uwielbiam dalekowschodnie klimaty w grach, to stylizowana na średniowieczną Japonię wioska Kamura - nasza baza wypadowa - bardzo mi się podobała. Zresztą, z folkloru Kraju Kwitnącej Wiśni czerpie ta produkcja garściami. Więc ustawcie sobie japoński dubbing i chłońcie atmosferę.
Osobny akapit należy się innej kwestii: Monster Hunter Rise jest... spolszczone (tekst)! W przypadku ekskluzywnych produkcji wydawanych przez Nintendo to sprawa doprawdy wyjątkowa. Nad czym zresztą nie raz ubolewałem, bo bariera językowa bez wątpienia utrudnia ekspansję japońskiej korporacji na naszym rynku. Nie wiem, jak to się stało, że przy okazji Monster Hunter Rise WRESZCIE się to zmieniło - ale przy tej ilości samouczków, polska wersja językowa (choć momentami niedoskonała), jest gigantycznym ułatwieniem dla "świeżaków".
Tak czytam, co napisałem i mam wrażenie, że jedynie prześlizgnąłem się po wierzchu zawartości Monster Hunter Rise. Bo i warto wspomnieć o zupełnie nowym dla serii "wynalazku" kablobaków... Albo o naszych towarzyszach: koleżkotach, kumpsach, duchoptakach i floriach... Przydałoby się też powiedzieć, że główna atrakcja gry, owe Wielkie Potwory, zaprojektowane są z dużą fantazją. Oprócz bestii już znanych, pojawiają się zupełnie nowe. A na te najpotężniejsze warto zapolować z kumplami (bądź losowo dobranymi graczami) po sieci. Bo koniec gry jest dopiero początkiem, wstępem do najbardziej wymagających starć. Zresztą, z tego seria jest znana. Podobnie jak (zdaje się wyjąwszy Monster Hunter World) jest znana z li tylko kontekstowej fabuły. Jest wioska, której bronisz, są potwory - jedziesz... Nie przeszkadzało mi to.
Jak kilkukrotnie zastrzegałem, ten tekst nie jest kierowany do starych wyjadaczy serii. Myślę, że jeżeli takie osoby dobrnęły do tego akapitu, to pewnie nie raz się uśmiechnęły na naiwność "świeżaka". Natomiast jeżeli, tak jak było w moim przypadku, Monster Hunter World miałby być Waszym pierwszym zetknięciem z wykreowanym przez Capcom uniwersum - to może i kołacze się Wam w głowie pytanie: "czy to aby nie za skomplikowane wszystko?". Więc na świeżo powiem, że tak, z początku wydawało mi się to dosyć przytłaczające. Szybko trzeba się uczyć i zapamiętywać, jakie opcje i możliwości są do dyspozycji gracza. Ale chociaż początki mogą się wydać trudne, to gdy wszystkie elementy tej układanki znalazły się na swoim miejscu, ani się obejrzałem, jak nie mogłem się wprost doczekać włączenia konsoli i kolejnego polowania na Wielkiego Potwora.
Nie wiem, czy ostatecznie Monster Hunter Rise jest "przystępniejsze" - z tego co zrozumiałem, choć pojawiły się mechaniki, które w kilku kwestiach ułatwiają życie graczom, to raz, że usprawniają rozgrywkę także starym fanom (choć ci mogą mieć naturalnie swoje przyzwyczajenia). A dwa, że wciąż gra potrafi być wymagająca i owa "przystępność" nie oznacza zbytniego uproszczenia tej produkcji. Monster Hunter Rise, gdy "załapałem" o co w tym wszystkim chodzi, spodobało mi się bardzo. Nawet jeżeli z początku wyda się Wam zbyt skomplikowane, a nauka będzie wymagała cierpliwości - to o ile gatunek action-RPG lubicie (i macie Switcha), Monster Hunter Rise nie powinniście przegapić.
Zobacz także
2020-11-07, godz. 06:00
Yakuza: Like a Dragon [PS4]
Nowa Yakuza to całkowita rewolucja. Nic już nie jest takie, jakie było wcześniej. Nowe rozdanie w serii gier o japońskiej mafii oznacza, że być może przekona się do niej więcej fanów. Kolejna, siódma odsłona wzbudziła wiele kontrowersji…
» więcej
2020-11-07, godz. 06:00
Ghostrunner [PS4]
Udało mi się wzbudzić podziw mojej żony... Obserwowała, jak grałem w Ghostrunnera i w pewnym momencie powiedziała - na Twoim miejscu to już bym wywaliła tego pada za okno. No cóż, choć licznik śmierci bije tutaj z prędkością…
» więcej
2020-11-07, godz. 06:00
Pikmin 3 Deluxe [Switch]
Gdy gorączka osiąga zenit przed premierami konsol nowej generacji z ich zapowiadaną super-ultra-mega-turbo grafiką i mocą (czyli tradycyjnie, przy każdej takiej okazji słyszymy to samo) - tak Nintendo spokojnie robi swoje. Lista ekskluzywnych…
» więcej
2020-11-07, godz. 06:00
Pikmin 3 Deluxe [Switch]
Gdy gorączka osiąga zenit przed premierami konsol nowej generacji z ich zapowiadaną super-ultra-mega-turbo grafiką i mocą (czyli tradycyjnie, przy każdej takiej okazji słyszymy to samo) - tak Nintendo spokojnie robi swoje. Lista ekskluzywnych…
» więcej
2020-11-07, godz. 06:00
Yakuza: Like a Dragon [PS4]
Nowa Yakuza to całkowita rewolucja. Nic już nie jest takie, jakie było wcześniej. Nowe rozdanie w serii gier o japońskiej mafii oznacza, że być może przekona się do niej więcej fanów. Kolejna, siódma odsłona wzbudziła wiele kontrowersji…
» więcej
2020-11-07, godz. 06:00
Yakuza: Like a Dragon [PS4]
Nowa Yakuza to całkowita rewolucja. Nic już nie jest takie, jakie było wcześniej. Nowe rozdanie w serii gier o japońskiej mafii oznacza, że być może przekona się do niej więcej fanów. Kolejna, siódma odsłona wzbudziła wiele kontrowersji…
» więcej
2020-11-07, godz. 06:00
[07.11.2020] Giermasz #421 - Test cierpliwości
Końcówka roku tradycyjnie to czas wielkich premier. Oczywiście już za chwileczkę, już za momencik odpalimy next-genowe konsole, ale są firmy, które nie bacząc na to, spokojnie uprawiają swoje poletko. I tak w Giermaszu recenzja remastera…
» więcej
2020-11-06, godz. 14:54
[07.11.2020] Tajne przez poufne
Ukrywali to nawet przed swoimi pracownikami... W tym Giermaszu Michał Król wyjaśnia, dlaczego tak się musiało stać i o przesunięciu premiery najbardziej oczekiwanej polskiej produkcji sami twórcy dowiedzieli się z medialnych doniesień…
» więcej
2020-11-06, godz. 14:51
GIERMASZ 2020, listopad
» więcej
2020-11-06, godz. 14:48
GIERMASZ 2020, listopad
» więcej