Grę do recenzji dostaliśmy od twórców z Exor Studios.
Mimo, że The Riftbreaker nastawiony jest na budowę baz, pozyskiwanie surowców, ekspansję i walkę, ma dość smutną historię. Oczywiście ludzie zniszczyli własną planetę i poszukują innych, które można ogołocić do cna. Z jednej pozyskać surowce, na drugiej zamieszkać, a na kolejnej wybić i wypalić wszystko do gołej ziemi. Ot taka nasza ludzka mentalność. Problem w tym, że nie będziemy witani kwiatami, więc trzeba zrobić zwiad i rozpoznanie terenu, a do tego najlepiej nadaje się tytułowy Riftbreaker. Jest to elitarny oddział żołnierzy, ekspertów od walki, ale też od poznawania nieprzyjaznych światów przez pryzmat naukowy. Jednym z nich jest Ashley S. Novak, która przywdziewając mecha-zbroję nazywaną przez nią Mr. Riggs, ląduje na planecie Galatea 37 w odległym krańcu Drogi Mlecznej. I tu zaczyna się przygoda i walka o przetrwanie.
Lądowanie na ziemi obiecanej to początkowo bilet w jedną stronę, a celem nadrzędnym jest przetrwanie, budowa baz, pozyskanie niezbędnych zasobów i stworzenie portalu czasoprzestrzennego, który pozwoli podróżować w obie strony. W zależności od biomu, planeta Galatea 37 rzuca różne kłody pod nogi, gdzie nieprzyjazna fauna jest najmniejszym problemem. Wybuchające wulkany, powietrze wypełnione żrącą substancją, wielogodzinna ciemność, pokrywające wszystko niebezpieczne grzyby. Witajcie w domu. I w tych przyjemnych warunkach Ashley musi zbudować bazę, posterunki w różnych miejscach globu, zdobyć minerały do rozwoju nowoczesnych technologii i przede wszystkim przetrwać.
Początek gry jest miły i bezproblemowy. Pierwsze mury, kwatera główna, dzięki której po śmierci można się odrodzić, wiatraki i panele słoneczne do pozyskiwania energii i kopanie do drenowania ziemi z węgla i żelaza. Sielanka. Wtedy nadszedł pierwszy atak wściekłej gromady obcych i wiedziałem, że trzeba zainwestować w obronę bazy. Kolejne wieżyczki, mury, nowe budowle, pozyskiwanie coraz większej liczby kopalń i odpieranie wielu ataków. Wraz z postępami i badaniami odkrywałem następne konstrukcje do innego gromadzenia energii, magazyny, całe gałęzie przemysłowe związane z kolejnymi minerałami. Badając inne fragmenty planety odkryłem złoża kobaltu, tytanu, zbierałem tanzanit, pallad, pozyskiwałem biomasę, przetwarzałem błoto, szlam czy magmę. Dosłownie stałem się fabryką wszystkiego. Baza rozrosła się do chorych rozmiarów, na szczęście dzięki teleportom mogłem się szybko przemieszczać pomiędzy stworzonymi sekcjami. Robotę robi liczba budynków, farma wiatrowa składająca się z dziesiątek wiatraków, całe pola paneli słonecznych, kilometry rurociągów i cała linia wykorzystania płynnych substancji. Coraz twardsze mury broniły nowocześniejsze wieżyczki, miotacze płomieni, miniguny, działka laserowe, plazma, artyleria, drony... No działo się sporo. A to tylko główna baza, bo przecież miałem też osiem posterunków rozsianych na całej planecie.
Wraz z rozwojem technologii wypełniało się drzewko uzbrojenia. Pracujące pełną parą laboratoria wypluwały kolejne narzędzia hurtowego siania zniszczenia. Bo muszę przyznać, że mech to kroczący czołg, który potrafi walczyć z setkami obcych. Tak, fale wrogów potrafią liczyć kilkaset różnorodnych sztuk, więc jest co robić. Lewą ręką machałem wielkim mieczem, w drugiej dzierżyłem skuteczny karabin w międzyczasie stawiając miny i rozstawiając autonomiczne działka. Broni jest od metra i każdy miłośnik zagłady będzie zadowolony. Włócznia, potężny młot, pięści z kolcami, granatnik, rakiety, miotacz płomieni, karabiny laserowe, plazmowe, strzelby... Wybór jest olbrzymi, a do tego każdą z broni głównych czy pomocniczych można rozwijać, by stała się jeszcze potężniejsza. Podobnie jak pasywne urządzenia wspomagające czy umiejętności specjalne. Pod koniec gry normą było wbijanie się w stado setek przeciwników, od małych i szybkich, przez strzelające z dystansu, potężne twory kroczące, rzucające, znikające... Prawdziwa rzeź po której trzeba wręcz odsapnąć.
The Riftbreakerze wszystko ma znaczenie. Burza piaskowa czy noc blokuje pozyskiwanie energii słonecznej, ustanie wiatru zatrzymuje wiatraki, deszcz meteorytów uszkadza bazę - podobnie jak kwasowy deszcz czy wichura. Na ruchome piaski trzeba wynaleźć odpowiednie płyty, dzięki którym można stawiać budynki, żrące podłoże - podobnie, za gorąco - potrzebne urządzenie schładzające. Wyszukiwanie i pozyskiwanie kolejnych zasobów niesie za sobą kolejne problemy do rozwiązania. Do tego kopalnie drenują miejsca wykopaliskowe do zera i trzeba szukać kolejnych. Na całe szczęście posterunki z odległych krańców planety dostarczają surowców z tamtych miejsc, ale i tak co jakiś czas trzeba się tam udać, by poszukać innych źródeł. I tak cały czas, aż baza jest gotowa na wybudowanie Stacji Rift, która tworzy szczelinę czasoprzestrzenną pozwalającą podróżować w dwie strony. Ale do tego bardzo daleka droga.
Misji głównych i pobocznych w kampanii jest od groma, ale te dodatkowe często się powtarzają. Zniszcz gniazdo obcych, udaj się do punktu X i zobacz ci jest grane, zabij wyjątkowo wielkiego obcego, który pojawił się w pobliżu. Ale to się nie nudzi. I to jest piękne. Kolejne fale wrogów, walka, eksploracja mapy, szukanie ukrytych pod ziemią skarbów i ciągły rozwój technologii, broni czy bazy. Zabawy starczy na wiele, wiele godzin i gdy wydaje się, że wybudowałem wszystko, laboratorium coś odkrywało i pojawiały się nowe możliwości. Połączenie wielu aspektów ekonomicznych z walką wyszło po prostu rewelacyjnie. Nawet po ukończeniu długiej kampanii można rzucić wyzwanie trybowi przetrwania, gdzie gra bardzo szybko pokazuje graczowi, gdzie jego miejsce. Dobre wieści są takie, że twórcy opracowują zabawę po sieci, więc kolejne godziny na Galatei 37 będzie można spędzać wspólnie.
Obojętnie nie można przejść obok oprawy graficznej, bo robi kolosalne wrażenie. Użyte technologie i tricki spowodowały, że nocny błysk miotacza płomieni wygląda jak żywy ogień, przelatująca kometa rzuca obłędne cienie, a każde źdźbło trawy porusza się na wietrze. Piękną grafikę zawdzięczamy m.in. technologii FidelityFX od AMD, którą Exor Studios opanowało do perfekcji. No i ray tracing, klękajcie narody przed cieniami, bo na konsolach takiego wykonania jeszcze chyba nie widziałem. Jak widać, The Riftbreaker nie ma minusów, a jest jeszcze kolejny plus: cena. Za kilkadziesiąt godzin zabawy zapłacicie 1/3 tego, co trzeba wydać na tytuły AAA. Tu nie ma się co zastanawiać.
Ocena: 9/10 [a nie jestem fanem gatunku]
Zobacz także
2021-10-30, godz. 06:00
The Riftbreaker [Xbox Series X]
Są gatunki, którymi bawię się bardzo, bardzo rzadko. Są to m.in. gry tower defense, city buildery, a zwłaszcza RPG. No i przyszło mi zrecenzować produkcję, która ma to wszystko, a do tego jest dynamicznym twin-stick shooterem i dobrym…
» więcej
2021-10-30, godz. 06:00
The Riftbreaker [Xbox Series X]
Są gatunki, którymi bawię się bardzo, bardzo rzadko. Są to m.in. gry tower defense, city buildery, a zwłaszcza RPG. No i przyszło mi zrecenzować produkcję, która ma to wszystko, a do tego jest dynamicznym twin-stick shooterem i dobrym…
» więcej
2021-10-30, godz. 06:00
Aragami 2 [Xbox Series X]
Ninja. Cień. Ciemność. Mrok. Maska. Cisza. Niewidzialność. Aragami. Pierwsza część tej gry, skradanki, która wcielała nas w postać ninja - ducha dość niespodziewanie podbiła serca graczy, jako niskobudżetowa skradanka, ale cechowała…
» więcej
2021-10-30, godz. 06:00
Agatha Christie: Hercule Poirot - First Cases [PlayStation 4]
Mroczne sekrety cynicznej burżuazji, kradzież, zawiłe oszustwa, walka o wielkie pieniądze czy makabryczna zbrodnia z nieuchwytnym mordercą na czele. Świat przełomu XIX i XX wieku wydaje się rysować w niezwykle ciemnych barwach. Zło…
» więcej
2021-10-30, godz. 06:00
Aragami 2 [Xbox Series X]
Ninja. Cień. Ciemność. Mrok. Maska. Cisza. Niewidzialność. Aragami. Pierwsza część tej gry, skradanki, która wcielała nas w postać ninja - ducha dość niespodziewanie podbiła serca graczy, jako niskobudżetowa skradanka, ale cechowała…
» więcej
2021-10-30, godz. 06:00
Agatha Christie: Hercule Poirot - First Cases [PlayStation 4]
Mroczne sekrety cynicznej burżuazji, kradzież, zawiłe oszustwa, walka o wielkie pieniądze czy makabryczna zbrodnia z nieuchwytnym mordercą na czele. Świat przełomu XIX i XX wieku wydaje się rysować w niezwykle ciemnych barwach. Zło…
» więcej
2021-10-29, godz. 14:30
[30.10.2021] Na mecie
Wielkie technologiczne korpo zmieni nazwę. Szczerze? Dopóki nie uporają się z oskarżeniami o celowe antagonizowanie ludzi dla zysku z klików i reklam - mało nas to obchodzi. Acz, jak mówi nasz technologiczny ekspert Radek Lis, w korporacyjnej…
» więcej
2021-10-23, godz. 06:00
[23.10.2021] Giermasz #469 - Z wizytą na PGA 2021
Po rocznej, pandemicznej przerwie, z ogromną radością odnotowujemy powrót do hal kolejnej imprezy, którą przez lata odwiedzaliśmy regularnie. Oczywiście, jeszcze nie z takim rozmachem jak niegdyś, ale - co było dla nas jak zawsze…
» więcej
2021-10-23, godz. 06:00
[23.10.2021] Ściereczka grozy i "emejzingu"
Nie ma to jak wierni fani... Z całym szacunkiem, ale gdy wielka korporacja zaprasza do kupowania ściereczki w cenie, która, powiedzmy, jest zaskakująco wysoka - i gdy towar znika natychmiast ze sklepów - to my chyba czegoś nie rozumiemy…
» więcej
2021-10-16, godz. 06:00
Metroid: Dread [Switch]
Nie miałem jakiś problemów z oceną. Co wynika zresztą także z mojego ogólnego szacunku do ekskluzywnych produkcji sygnowanych logiem wydawcy Nintendo. Zawsze dopracowane, zawsze wybijające się w swoim gatunku - niejednokrotnie zresztą…
» więcej