Chodzi o niedokończone prace nad prawem azylowym, w którego projekcie cały czas jest zapis o automatycznym, obowiązkowym przyjmowaniu uchodźców na wypadek kryzysu migracyjnego. Nie posunęły się też naprzód prace nad dyrektywą gazową, która ma utrudnić powstanie Nord Stream 2. Austria ma też zdecydować, czy, a jeśli tak, to jakie będą kroki w procedurze z artykułu 7. unijnego traktatu przeciwko Polsce.

Motto austriackiego przewodnictwa to "Europa, która chroni". Władze w Wiedniu kładą nacisk przede wszystkim na ochronę granic zewnętrznych Unii, na kwestie azylowe i migracyjne.

- Ludzie oczekują od Unii Europejskiej, że będzie ich chronić, że będzie gwarantować bezpieczeństwo, porządek i stabilność. I tylko wtedy, kiedy uda nam się lepiej chronić zewnętrzne granice, będziemy mogli osiągnąć ten cel - mówił niedawno w Brukseli kanclerz Austrii Sebastian Kurz.

Nie jest tajemnicą, że rządowi w Wiedniu nie podoba się projekt nowego prawa azylowego, zakładającego automatyzm w przyjmowaniu uchodźców. To właśnie na wniosek austriackiego kanclerza wpisano do wniosków z ostatniego szczytu, że decyzje w tej sprawie mają zapadać na zasadzie jednomyślności, co oznacza, że nie uda się doprowadzić do porozumienia.

Od Bułgarii Austria przejmuje także prace nad zmianami w przepisach, które mają utrudnić powstanie Nord Stream 2. Bułgaria prowadziła je opieszale. Niektórzy przewidują, że i Austria nie będzie się spieszyć, bo austriacka firma OMV jest zaangażowana w tę inwestycję. W tym półroczu ma zapaść także decyzja na temat tego, co dalej z procedurą z artykułu 7. unijnego traktatu, którą w ubiegłym roku rozpoczęła Komisja Europejska. Po wysłuchaniu Polski 26 czerwca teraz Austria zdecyduje o dalszych krokach.