Zwarcie instalacji elektrycznej albo nieszczelny komin mogły być przyczyną tragicznego pożaru w Gdańsku Matarni. Takie są wstępne ustalenia biegłego sądowego, który zakończył pracę na terenie pogorzeliska.
W ogniu zginęli dwaj bracia w wieku 3 i 8 lat, a matka z roczną córeczką uratowały się, skacząc z okna. Zebrane dowody będą teraz analizowane - mówi aspirant Karina Kamińska z gdańskiej policji.
- Na miejscu pracowała grupa dochodzeniowo-śledcza, prokurator nadzorował czynności wykonywane przez policjantów. Był też technik kryminalistyki, który wykonał dokumentację fotograficzną i oględziny - mówi Kamińska.
Matka z córeczką są w szpitalu, ale ich życiu nic nie zagraża. Kobietą zajął się psycholog. Wsparcie obiecało jej także miasto Gdańsk.
- Na miejscu pracowała grupa dochodzeniowo-śledcza, prokurator nadzorował czynności wykonywane przez policjantów. Był też technik kryminalistyki, który wykonał dokumentację fotograficzną i oględziny - mówi Kamińska.
Matka z córeczką są w szpitalu, ale ich życiu nic nie zagraża. Kobietą zajął się psycholog. Wsparcie obiecało jej także miasto Gdańsk.