Przedstawicielom 27 unijnych krajów nie udało się uzgodnić zapisów dotyczących Gibraltaru w ramach negocjacji brexitowych. Unijny negocjator do spraw brexitu Michel Barnier ma jeszcze dziś rozmawiać na ten temat z przedstawicielami Hiszpanii - tak by do niedzielnego szczytu rozwiać wszystkie wątpliwości. Powiedział o tym brukselskiej korespondentce Polskiego Radia jeden z wysokich rangą unijnych dyplomatów.
Gibraltar - kawałek Półwyspu Iberyjskiego, należący od ponad 300 lat do Wielkiej Brytanii, do którego roszczenia zgłasza Hiszpania - jest obecnie jedyną przeszkodą w przyjęciu na niedzielnym szczycie umowy brexitowej i deklaracji politycznej określającej przyszłe relacje handlowe Unii Europejskiej z Wielką Brytanią.
Władze w Madrycie chcą gwarancji, że kontakty handlowe z Gibraltarem będą regulowane na zasadzie dwustronnej umowy z Londynem, a nie na poziomie europejskim. Hiszpańscy politycy grozili, że zawetują przyjęcie umowy brexitowej, ale zgodnie z unijnymi regułami nie mogą tego zrobić, bo porozumienie o wyjściu ze Wspólnoty jest przyjmowane większością głosów, a nie jednomyślnie. Jednak dla zachowania jedności europejskie stolice są gotowe jeszcze poczekać na takie ustalenia, które pozwolą Hiszpanii zaakceptować i umowę brexitową, i deklarację polityczną.
Mimo, że kwestia zapisów dotyczących Gibraltaru nie została rozwiązana, to dyplomaci z różnych krajów, z którymi rozmawiała brukselska korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka, nie spodziewają się problemów w niedzielę na szczycie. Dla wielu żądania hiszpańskiego rządu, zgłoszone jednak dość późno, bo w ostatnich dniach, to teatr polityczny. Dopiero kiedy opozycja skrytykowała władze w Madrycie, że za łatwo zgodziły się na ustalenia, przedstawiciele hiszpańskiego rządu zaczęli się domagać zapisów dotyczących Gibraltaru.
Z informacji brukselskiej korespondentki Polskiego Radia wynika, że w piątek dało się wyczuć zniecierpliwienie postawą Hiszpanii. "Powiedzieliśmy, że rozumiemy delikatne kwestie terytorialne, ale są granice tej zabawy i mamy nadzieję, że Madryt odebrał właściwie nasz przekaz" - powiedział Beacie Płomeckiej dyplomata z dużego kraju członkowskiego.
Najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem jest uzgodnienie osobnego oświadczenia 27 państw, w którym znalazłyby się zapisy dotyczące Gibraltaru i ten dokument zostałby przyjęty na szczycie razem z deklaracją polityczną i umową brexitową.
Władze w Madrycie chcą gwarancji, że kontakty handlowe z Gibraltarem będą regulowane na zasadzie dwustronnej umowy z Londynem, a nie na poziomie europejskim. Hiszpańscy politycy grozili, że zawetują przyjęcie umowy brexitowej, ale zgodnie z unijnymi regułami nie mogą tego zrobić, bo porozumienie o wyjściu ze Wspólnoty jest przyjmowane większością głosów, a nie jednomyślnie. Jednak dla zachowania jedności europejskie stolice są gotowe jeszcze poczekać na takie ustalenia, które pozwolą Hiszpanii zaakceptować i umowę brexitową, i deklarację polityczną.
Mimo, że kwestia zapisów dotyczących Gibraltaru nie została rozwiązana, to dyplomaci z różnych krajów, z którymi rozmawiała brukselska korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka, nie spodziewają się problemów w niedzielę na szczycie. Dla wielu żądania hiszpańskiego rządu, zgłoszone jednak dość późno, bo w ostatnich dniach, to teatr polityczny. Dopiero kiedy opozycja skrytykowała władze w Madrycie, że za łatwo zgodziły się na ustalenia, przedstawiciele hiszpańskiego rządu zaczęli się domagać zapisów dotyczących Gibraltaru.
Z informacji brukselskiej korespondentki Polskiego Radia wynika, że w piątek dało się wyczuć zniecierpliwienie postawą Hiszpanii. "Powiedzieliśmy, że rozumiemy delikatne kwestie terytorialne, ale są granice tej zabawy i mamy nadzieję, że Madryt odebrał właściwie nasz przekaz" - powiedział Beacie Płomeckiej dyplomata z dużego kraju członkowskiego.
Najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem jest uzgodnienie osobnego oświadczenia 27 państw, w którym znalazłyby się zapisy dotyczące Gibraltaru i ten dokument zostałby przyjęty na szczycie razem z deklaracją polityczną i umową brexitową.