Czy ostrzeganie podróżnych przed kradzieżami może być traktowane jako przejaw dyskryminacji? Okazuje się, że może. Kilkoro pasażerów sztokholmskiego metra po usłyszeniu komunikatów postanowiło złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
"Trzymajcie mocno swoje laptopy, telefony i kubki z kawą. Ci ludzie kradną wszystko" - tego typu ostrzeżenia można było w ubiegłym tygodniu usłyszeć z głośników na stacjach jednej z linii metra w Sztokholmie, a także w samych wagonach podziemnej kolejki. Niektórzy pasażerowie odebrali je jako treści stygmatyzujące żebrzących w metrze Romów.
- Osobiście odebrałam to jako ostrzeżenie przed konkretną grupą ludzi, a nie jako komunikat o grasujących w metrze kieszonkowcach. Natychmiast pomyślałam, że chodzi o żebrzących - powiedziała szwedzkiemu radiu jedna z pasażerek, która w tej sprawie zamierza złożyć doniesienie o dyskryminacji.
Inna pasażerka twierdzi, że komunikat o tym, by chowano wartościowe rzeczy, słyszała kilka razy, również w języku angielskim. Miał brzmieć jeszcze gorzej.
Kierownictwo spółki zarządzającej metrem w stolicy Szwecji twierdzi, że tego typu komunikaty nie powinny ogłaszane w takim tonie. Zapowiedziano rozmowy dyscyplinujące pracowników metra.
Bezpieczeństwa pasażerów podziemnej kolejki w Sztokholmie chronią - oprócz systemu monitoringu - także specjalni strażnicy. W metrze nie ma natomiast posterunków policji. Wielu lokalnych polityków twierdzi, że strażników jest za mało. Cztery stacje metra są w dużej mierze opanowane przez gangi młodocianych przestępców. W tych miejscach strażnicy podejmują interwencję tylko w asyście policji.
- Osobiście odebrałam to jako ostrzeżenie przed konkretną grupą ludzi, a nie jako komunikat o grasujących w metrze kieszonkowcach. Natychmiast pomyślałam, że chodzi o żebrzących - powiedziała szwedzkiemu radiu jedna z pasażerek, która w tej sprawie zamierza złożyć doniesienie o dyskryminacji.
Inna pasażerka twierdzi, że komunikat o tym, by chowano wartościowe rzeczy, słyszała kilka razy, również w języku angielskim. Miał brzmieć jeszcze gorzej.
Kierownictwo spółki zarządzającej metrem w stolicy Szwecji twierdzi, że tego typu komunikaty nie powinny ogłaszane w takim tonie. Zapowiedziano rozmowy dyscyplinujące pracowników metra.
Bezpieczeństwa pasażerów podziemnej kolejki w Sztokholmie chronią - oprócz systemu monitoringu - także specjalni strażnicy. W metrze nie ma natomiast posterunków policji. Wielu lokalnych polityków twierdzi, że strażników jest za mało. Cztery stacje metra są w dużej mierze opanowane przez gangi młodocianych przestępców. W tych miejscach strażnicy podejmują interwencję tylko w asyście policji.