We Francji po raz pierwszy w niedzielę mają się odbyć demonstracje tak zwanych żółtych kamizelek. Protest, który trwa od trzech miesięcy, traci jednak na sile i na poparciu społeczeństwa.
Do tej pory to każda sobota była tym dniem, w którym "żółte kamizelki” organizowały akcje protestacyjne. Teraz chcą także w niedzielę manifestować sprzeciw wobec polityki finansowej rządu - chodzi przede wszystkim o zwiększenie siły nabywczej pieniądza i o rosnące podatki.
Ruch "żółtych kamizelek” jest coraz bardziej podzielony. Jedni chcą, aby był apolityczny i sprzeciwiają się startowaniu ich liderów w wyborach europejskich, inni uważają, że oprócz zmian w instytucjach francuskich, konieczna jest dymisja prezydenta Emmanuela Macrona. Jedna z głównych postaci ruchu, Christophe Chalencon, oświadczył, że są gotowe do akcji jednostki paramilitarne, składające się z byłych wojskowych, niezadowolonych z tego, co się dzieje w V-tej Republice.
Według francuskiego MSW, w sobotniej manifestacji wzięło udział 41 tysięcy osób, o dziesięć tysięcy mniej, niż przed tygodniem. Wstrzymania protestów domaga się ponad połowa ankietowanych Francuzów.
Ruch "żółtych kamizelek” jest coraz bardziej podzielony. Jedni chcą, aby był apolityczny i sprzeciwiają się startowaniu ich liderów w wyborach europejskich, inni uważają, że oprócz zmian w instytucjach francuskich, konieczna jest dymisja prezydenta Emmanuela Macrona. Jedna z głównych postaci ruchu, Christophe Chalencon, oświadczył, że są gotowe do akcji jednostki paramilitarne, składające się z byłych wojskowych, niezadowolonych z tego, co się dzieje w V-tej Republice.
Według francuskiego MSW, w sobotniej manifestacji wzięło udział 41 tysięcy osób, o dziesięć tysięcy mniej, niż przed tygodniem. Wstrzymania protestów domaga się ponad połowa ankietowanych Francuzów.