Julian Assange nie wyraził zgody na dobrowolną ekstradycję do Stanów Zjednoczonych. Tamtejsza administracja oskarża go o ujawnienie tajemnic państwowych. W Londynie odbyła się pierwsza rozprawa ekstradycyjna twórcy demaskatorskiego portalu WikiLeaks.
Amerykański rząd był reprezentowany przez Bena Brandona, który mówił, że według Waszyngtonu to Assange stoi za jednym z największych wycieków informacji w historii kraju. Następna rozprawa 30 maja. Tu też będą jednak dominować kwestie czysto formalne. Pierwsze merytoryczne posiedzenie zaplanowano na 12 czerwca.
W środę Assange został skazany przez sąd w Londynie na 50 tygodni więzienia za niedotrzymanie warunków zwolnienia za kaucją. Niemal 7 lat, zamiast stawić się przed brytyjskim sądem, Australijczyk, podejrzewany w Szwecji o gwałt i molestowanie, krył się w londyńskiej ambasadzie Ekwadoru. Jak tłumaczył, obawiał się, że ekstradycja do Szwecji będzie tylko pierwszym krokiem do przetransportowania go do USA. W ubiegłym miesiącu Ekwador cofnął Assange'owi azyl i twórca WikiLeaks został aresztowany przez brytyjską policję. Prokuratorzy amerykańscy oskarżają go o zdradę tajemnic państwowych. Grozi mu kara pozbawienia wolności do pięciu lat. Na portalu WikiLeaks publikowane były zarówno tajne dokumenty armii amerykańskiej, jak i informacje o sposobach na unikanie płacenia podatków przez najbogatsze osoby na świecie.