W sobotę rozpoczęło głosowanie niemal pół miliona mieszkańców Gwadelupy, niewiele mniejszej Martyniki - wysp położonych na Morzu Karaibskim wchodzących w skład francuskich Antyli, dalej - leżącej w Ameryce Południowej Gujany, ale także znajdującego się na tej samej półkuli, Saint Pierre i Miquelon - dwóch głównych wysp archipelagu zamieszkałego zaledwie przez niecałe dziesięć tysięcy mieszkańców. Położone są na Oceanie Atlantyckim u wybrzeży Nowej Fundlandii. Tamtejsza ludność to potomkowie bretońskich i baskijskich rybaków.

Do urn wyborczych idą w sobotę także mieszkańcy terytoriów zamorskich położonych na drugiej półkuli. Na liczącej ponad siedemset tysięcy mieszkańców wyspie Reunion leżącej na Oceanie Indyjskim, czy na Nowej Kaledonii na Pacyfiku. Wszędzie tam, podobnie jak we Francji metropolitarnej otwartą sprawą jest kwestia frekwencji, która w znaczący sposób maleje w porównaniu do wyborów z 1979 roku - wtedy niecałe czterdzieści procent elektoratu nie poszło do urn, teraz według prognoz może to dotyczyć aż pięćdziesięciu ośmiu procent, a to według komentatorów może przynieść znaczne niespodzianki.