Radio SzczecinRadio Szczecin » Polska i świat
Autopromocja
Zobacz
Reklama
Zobacz

To była bardzo trudna akcja ratunkowa, strażacy działali praktycznie po omacku. Tak akcję ratunkową, po tragicznym wypadku w czasie pikniku lotniczego w Płocku, opisuje straż pożarna.
Jeden z samolotów, który brał udział w pokazach, wpadł do Wisły. Pilot maszyny, 60-letni obywatel Niemiec, poniósł śmierć.

Poszukiwania maszyny rozpoczęły się natychmiast. Akcja ratunkowa trwała około dwóch godzin. Dno Wisły w poszukiwaniu samolotu przeszukiwali płetwonurkowie z płockiej straży pożarnej. Strażacy musieli dokładnie zlokalizować wrak samolotu. Grupa płetwonurków stwierdziła, że leży z kabiną odwróconą w stronę dna rzeki. Strażacy odwrócili samolot, dociągnęli go do brzegu, po czym z kabiny wydobyli ciało pilota.

St. kpt. Edward Mysera z Państwowej Straży Pożarnej powiedział w TVP INFO, że akcję utrudniał m.in. silny nurt rzeki. - Po tragicznym wypadku, służby natychmiast znalazły się na miejscu, jednak znaczna głębokość, na której znajdował się samolot, duży nurt oraz widoczność do pół metra powodowały to, że akcja była bardzo trudna i strażacy działali praktycznie po omacku - powiedział Mysera.

Strażak podkreślił, że piknik lotniczy w Płocku był dobrze zabezpieczony. - Ta impreza była ze względu na niebezpieczeństwa, które ze sobą niosła, zabezpieczona jak każda impreza masowa bardzo dokładnie i szczegółowo. Była uzgodniona dokumentacja tej imprezy, która nakładała na organizatora pewne obowiązki, między innymi ilość służb ratowniczych, które powinny znajdować się na miejscu - dodał Mysera.

Po wydobyciu z dna Wisły i przeprowadzeniu wstępnych oględzin wrak samolotu Jak-52 zabezpieczono na lotnisku aeroklubu w celu poddania szczegółowym badaniom.

Prokuratura przesłuchała także siedmiu świadków, w tym organizatorów Pikniku i pozostałych członków niemieckiej ekipy. Na niedzielę planowane są szczegółowe oględziny samolotu.

Piknik rozpoczął się o godzinie 10. Do wypadku doszło około godziny 10:55. Jeszcze przed podaniem informacji o śmierci pilota organizatorzy zdecydowali o wstrzymaniu pokazów do 17.00.

- Duży nurt oraz widoczność do pół metra powodowały to, że akcja była bardzo trudna i strażacy działali praktycznie po omacku - powiedział Mysera.
- Ta impreza była ze względu na niebezpieczeństwa, które ze sobą niosła, zabezpieczona jak każda impreza masowa bardzo dokładnie - dodał Mysera.

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

Autopromocja
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty