W 75. rocznicę masakry w klasztorze jezuitów przy ulicy Rakowieckiej upamiętniono ofiary, które tu zginęły w drugim dniu Powstania Warszawskiego.
W jezuickim Domu Pisarzy Niemcy zamordowali blisko 40 osób, w tym 8 kapłanów i 8 braci Towarzystwa Jezusowego oraz ponad 20 osób świeckich.
Co roku w uroczystościach bierze udział Marek Rosa, którego ojciec Witold Rosa, ocalał z tragedii.
Jak relacjonował Marek Rosa, jego ojciec opowiadał, że Niemcy zapędzili wszystkich domowników do piwnicy. Po pierwszych wybuchach jego ojciec przewrócił się na komodę i leżał na niej bez ruchu, symulując, że nie żyje, jak przyszli Niemcy - dodał.
Witold Rosa i dwaj jezuici wybiegli do kotłowni i schronili się pod stertą węgla. Nie wychodzili z kryjówki trzy doby. Wyprowadziły ich sanitariuszki z pułku Baszta.
Marek Rosa powiedział, że to wydarzenie ojciec zapamiętał na zawsze. Gdy w latach 70. w jednym z programów telewizyjnych wypowiadały się sanitariuszki, które poszukiwały osób ocalałych z tragedii ojciec nie chciał się zgłosić.
Po tym wydarzeniu Witold Rosa dołączył do powstańczego pułku Baszta, walczył na Mokotowie.
Co roku w uroczystościach bierze udział Marek Rosa, którego ojciec Witold Rosa, ocalał z tragedii.
Jak relacjonował Marek Rosa, jego ojciec opowiadał, że Niemcy zapędzili wszystkich domowników do piwnicy. Po pierwszych wybuchach jego ojciec przewrócił się na komodę i leżał na niej bez ruchu, symulując, że nie żyje, jak przyszli Niemcy - dodał.
Witold Rosa i dwaj jezuici wybiegli do kotłowni i schronili się pod stertą węgla. Nie wychodzili z kryjówki trzy doby. Wyprowadziły ich sanitariuszki z pułku Baszta.
Marek Rosa powiedział, że to wydarzenie ojciec zapamiętał na zawsze. Gdy w latach 70. w jednym z programów telewizyjnych wypowiadały się sanitariuszki, które poszukiwały osób ocalałych z tragedii ojciec nie chciał się zgłosić.
Po tym wydarzeniu Witold Rosa dołączył do powstańczego pułku Baszta, walczył na Mokotowie.